Usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Nie miałam najmniejszej
ochoty otwierać oczu, do tego wszystko mnie bolało. Powoli
podniosłam ciężkie powieki. Pierwsze co zarejestrował mój wzrok
to to, że moja głowa na czymś leży. Tak. Jest postęp. Przetarłam
oczy ręką i uniosłam twarz podpierając się na łokciach. Spałam
na kanapie, to pewne. Dokładniej to na Oliverze. Miło. Patrzyłam
na chłopaka, który chyba nic sobie nie robił z tego jaki ciężar
jeszcze przed chwilą na nim spoczywał. Oczy miał zamknięte i
lekko uchylone usta przez, które spokojnie oddychał. Zaczęłam
sobie przypominać wczorajszy wieczór. Kurde. O mało się nie
pocałowaliśmy. Nie chciałam o tym myśleć. Najchętniej bym o tym
zapomniała, ale już teraz wiedziałam, że wcale nie będzie tak
łatwo. Wstałam z kanapy i od razu zakręciło mi się w głowie.
Ale moment, przecież słyszałam, jak ktoś otwiera wejściowe
drzwi. Szybko obróciłam się w stronę przejścia do przedpokoju i
ujrzałam Effy stojąca na progu z założonymi rękoma.
-Widzę,
że księżniczka wstała. - uśmiechnęła się do mnie.
-No
hej. - już wiedziałam, że nie da mi spokoju bo właśnie wlepiła
swoje spojrzenie w Olivera leżącego na kanapie.
-Ty
mi nie mów, że wy.. że wy.. - zaczęła się jąkać, głośno
przełykając ślinę.
-Oczywiście,
że nie! - fuknęłam
-Wszystko
na to wskazuje Sharon. - powiedziała niepewnie.
-Zamknij
się. Doskonale wiem jak to wygląda. Jak tam randka z Nathanem?
Dziewczyna
słysząc imię jej „księcia na białym koniu” od razu usiadła
na pobliskim krześle robiąc przy tym tyle hałasu, że Oliver się
niespokojnie poruszył.
-Chodź
do kuchni, zrobię śniadanie. - powiedziałam popychając ją w
stronę wyjścia z salonu.
Po
chwili siedziałyśmy już przy kuchennym stole.
-I
on wtedy tak się do mnie przybliżył, no wiesz o co chodzi. Złapał
mnie w pasie i pocałował. - opowiadała rozmarzonym głosem Effy.
Patrzyłam
tak na nią i wyobrażałam sobie, że do tej sytuacji doszło
pomiędzy mną a Oliverem. Do jasnej cholery o czym ja myślę!
Kategorycznie zabraniam mojemu mózgowi zachowywać się w ten
sposób. Trochę za bardzo energicznie wylałam ciasto na naleśniki
na patelnię. Oczywiście nie uszło to uwadze Effy.
-Doszło
między wami do czegoś? - spytała jakby mówiła o pogodzie
-Nie.
- warknęłam. - I nigdy nie dojdzie.
-No
nie bulwersuj się tak. Wiem, że to trudne jak chłopak nie widzi,
że ci się podoba. - naburmuszyła się.
-On
wcale mi się nie podoba. Przyjaźnimy się tylko. Zresztą jest dla
mnie za stary. Naprawdę mam nadzieję, że nic nas więcej nie
połączy oprócz przyjaźni.
-Jak
chcesz. - mruknęła bawiąc się swoimi pierścionkami.
Siedziałyśmy
w ciszy. Ja smażyłam naleśniki a ona chyba pisała sms'y na
telefonie. Gdy zdjęłam ostatniego naleśnika z patelni do kuchni
wszedł zaspany Oliver. Wyglądał śmiesznie. Oczy przypominały
szparki, a włosy miał całe potargane.
-Dzień
dobry. - rzekł ziewając
-Cześć
śpiochu. - zaśmiałam się.
-Wyspałaś
się? - spytał, gdy już podali sobie dłonie z Effy.
-Tak,
tylko wszystko mnie boli. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Ja
też nie. - mruknął. - To dla mnie? - dodał już kompletnie
ożywionym głosem, a jego oczy momentalnie się rozszerzyły, gdy
zobaczył porcję naleśników na talerzu przed nim.
-Nie,
tak sobie kładę przed tobą, żeby zrobić ci nadzieję. -
powiedziałam z sarkazmem.
Oliver
nic nie odpowiedział tylko zajął się jedzeniem. Sama nie byłam
aż tak bardzo głodna, a Effy odmówiła tłumacząc się tym, że
już jadła. Rozmawialiśmy o głupotach, tak jak to przy
śniadaniach bywa. Jak ja nienawidzę tego posiłku! Nagle
usłyszałam irytującą, głośną muzyczkę: dzwonek Effy.
Dziewczyna szybko odebrała i wybiegła z kuchni. Mogę się
założyć, że na ekranie jej telefonu teraz widniał napis:
Nathan. Cieszę się, że jej się układa. Bardzo dobrze. Swoją
drogą to Effy wyjeżdża na studia do Londynu. Nie mam pojęcia jak
ja to wszystko ogarnę bez niej. Nikogo nie będę znać na
uniwersytecie, a ja nie należę do osób, które szybko zawierają
nowe znajomości. Trudno, muszę dać jakoś radę. Spojrzałam na
Olivera, który zamyślony przeżuwał naleśnika.
-Nie
powinieneś się pakować? - spytałam
-Zdążę,
nie bój się. Nie mam problemów z pakowaniem.
-Ja
wręcz przeciwnie. - mruknęłam.
Do
kuchni weszła Effy z rumieńcami na twarzy.
-Będę
się zbierać. - powiedziała rozmarzona.
-Pozdrów
go ode mnie. - puściłam jej oczko.
-Jak
nie zapomnę. - krzyknęła jeszcze wychodząc z domu.
Siedzieliśmy
w ciszy. Spojrzałam na zegarek, była już 12:34. Niedługo
przyjedzie mama. Zaczęłam bawić się moją złotą bransoletką,
którą dostałam od dziadka. Właśnie, będę musiała ich
odwiedzić bo dawno się nie widzieliśmy. Moją głowę cały czas
zaprzątała wczorajsza sytuacja. Zastanawiałam się co by się
stało, gdyby jednak doszło do tego pocałunku. Jakby nie patrzeć
to było bardzo blisko. Nie mogłam zrozumieć czemu się po prostu
od niego nie odsunęłam. Nigdy jeszcze się tak nie czułam. Po
prostu coś mnie do niego przyciągało. Zwyczajnie nie mogłam mu
się wtedy oprzeć. Ja nic do niego nie czuję. Nie mogę czuć.
Głowa mnie rozbolała od tego rozmyślania. To było naprawdę
męczące jak gorączkowo myślałaś o osobie, która jest zaledwie
metr od ciebie. Do tego wszystkiego jest twoim przyjacielem. Niech
to szlag.
-Chyba
będę musiał już iść. - powiedział Oliver odsuwając od
siebie pusty talerz.
-Rozumiem.
- mruknęłam.
Spojrzał
na mnie tymi ciemnymi ślepiami i już wiedziałam, że myśli o tym
samym co ja. Nic nie powiedział tylko odsunął krzesło i wstał
od stołu. Zrobiłam to samo po czym podeszłam do chłopaka i
przytuliłam się do niego delikatnie.
Pożegnaliśmy
się jeszcze gadając non stop o dzwonieniu do siebie. Zostałam
sama, ale mama niedługo powinna wrócić. Było już po 13.
Sięgnęłam po telefon i wykręciłam jej numer. Nie odbierała. Na
pewno coś jej wypadło. Często jej się to zdarza. Oliver wróci
za równe dwa tygodnie. Przynajmniej będę mieć czas, żeby to
wszystko przemyśleć. Zresztą o czym tu myśleć? - krzyczał mój
mózg. Poniosło nas i tyle. Ta opcja jest najłatwiejsza do
zaakceptowania. Tym razem pójdę na łatwiznę. W momencie gdy
zmywałam naczynia usłyszałam dzwonek do drzwi. Z pewnością mama
– pomyślałam.
Otworzyłam
drzwi i moim oczom ukazał się wysoki, przygruby mężczyzna po
pięćdziesiątce.
-Yyy,
słucham? - spytałam nie ukrywając zdziwienia ta wizytą.
-Pani
Dawes? -Tak. - kiwnęłam twierdząco głową.
-Jest może tata?
Zamurowało
mnie. Spojrzałam na niego niepewnie i powiedziałam lekko już
zachrypniętym głosem.
-Tata
nie żyje. Umarł w wypadku samochodowym pół roku temu.
Mężczyzna
rozszerzył oczy. Zaczął rozglądać się wkoło jakby szukając
punktu, na którym mógłby zaczepić wzrok. Chyba go nie znalazł bo
jego tęczówki nadal błądziły po ścianach przedpokoju za moimi
plecami.
-Przepraszam
to pomyłka. - mruknął szybko wycofując się z progu i ruszając
chodnikiem w stronę centrum. Nawet się nie obejrzał. To było bardzo dziwne. Z pewnością nie mogła to być pomyłka, gdyż facet spytał się mnie o nazwisko. Chyba nie myślał, że jestem aż tak głupia, żeby tego nie zauważyć? Albo zapomnieć o tym incydencie? Stałam kilka minut przy otwartych drzwiach próbując sobie przypomnieć czy znam tego faceta. Miałam wrażenie, że gdzieś go już widziałam. Pokręciłam głową odganiając natrętne myśli i weszłam do salonu. Rzuciłam się na kanapę i schowałam głowę w poduszkę. Poczułam delikatny zapach perfum Olivera. Taki jaki najbardziej lubiłam u facetów. Kolejny powód do bezsensownego zaprzątania sobie głowy! Szybko podniosłam się z kanapy i sięgnęłam po książkę leżącą na ławie. Już po chwili odpłynęłam, gdzieś daleko wraz z bohaterami. Teraz nie liczyło się moje życie tylko to ich, fikcyjne. Nie istniały moje problemy. Kochałam czytać.
Wróciłam! Zmęczona podróżą napisałam ten rozdział. Wiem, że jest krótki, ale po tej przerwie muszę znowu na nowo się w to wdrażać. Szczerze mówiąc to zatęskniłam za pisaniem i to bardzo. :c Ale wracam ze świeżymi pomysłami i to się liczy, no nie?
Pozdrawiam dziubaski. xD
AAAAA jaki zaciesz mam nowym rozdziałem <3
OdpowiedzUsuńŚwietny jest. Teraz się będę zadręczać tym kim był ten koleś xd
Pisz szybko następny rozdział <33
*-* świetny *-* aż mnie naszło na naleśniki ^^ szkoda tylko,ze jest 23:46 ;_;
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny <3 / Jess
Stęskniłam się za twoimi rozdziałami, jak dobrze że już wróciłaś xD A rozdział świetny jak zawsze! Też zaciekawiło mnie kim jest ten facet.
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :3
Świetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńJak zaczęłam czytać twoje opowiadanie to nie mogłam się oderwać. Na prawdę wspaniale piszesz *-*
Pisz szybko następny. ;)
Boże, jak dobrze że wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, długo czekałam i chyba codziennie wchodziłam na blog i oczywiście jak zwykle okazał się cudny <3 czekam na następny z utęsknieniem :)
Kurde jak ty świetnie piszesz *___*
OdpowiedzUsuńMasz talent bez dwóch zdań :D
Tak sobie od jakiegoś czasu czytam to twoje opko i jestem zachwycona :D Oby tak dalej <3
Zapraszam do siebie:
http://zarysskrzydel.blogspot.com/ + obserwuje ;)
Super jest. Świetnie trzymasz w napięciu...
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej :-)