środa, 24 lipca 2013

Rozdział 9.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Nie miałam najmniejszej ochoty otwierać oczu, do tego wszystko mnie bolało. Powoli podniosłam ciężkie powieki. Pierwsze co zarejestrował mój wzrok to to, że moja głowa na czymś leży. Tak. Jest postęp. Przetarłam oczy ręką i uniosłam twarz podpierając się na łokciach. Spałam na kanapie, to pewne. Dokładniej to na Oliverze. Miło. Patrzyłam na chłopaka, który chyba nic sobie nie robił z tego jaki ciężar jeszcze przed chwilą na nim spoczywał. Oczy miał zamknięte i lekko uchylone usta przez, które spokojnie oddychał. Zaczęłam sobie przypominać wczorajszy wieczór. Kurde. O mało się nie pocałowaliśmy. Nie chciałam o tym myśleć. Najchętniej bym o tym zapomniała, ale już teraz wiedziałam, że wcale nie będzie tak łatwo. Wstałam z kanapy i od razu zakręciło mi się w głowie. Ale moment, przecież słyszałam, jak ktoś otwiera wejściowe drzwi. Szybko obróciłam się w stronę przejścia do przedpokoju i ujrzałam Effy stojąca na progu z założonymi rękoma.
-Widzę, że księżniczka wstała. - uśmiechnęła się do mnie.
-No hej. - już wiedziałam, że nie da mi spokoju bo właśnie wlepiła swoje spojrzenie w Olivera leżącego na kanapie.
-Ty mi nie mów, że wy.. że wy.. - zaczęła się jąkać, głośno przełykając ślinę.
-Oczywiście, że nie! - fuknęłam
-Wszystko na to wskazuje Sharon. - powiedziała niepewnie.
-Zamknij się. Doskonale wiem jak to wygląda. Jak tam randka z Nathanem? 
Dziewczyna słysząc imię jej „księcia na białym koniu” od razu usiadła na pobliskim krześle robiąc przy tym tyle hałasu, że Oliver się niespokojnie poruszył.
-Chodź do kuchni, zrobię śniadanie. - powiedziałam popychając ją w stronę wyjścia z salonu. 
Po chwili siedziałyśmy już przy kuchennym stole.
-I on wtedy tak się do mnie przybliżył, no wiesz o co chodzi. Złapał mnie w pasie i pocałował. - opowiadała rozmarzonym głosem Effy. 
Patrzyłam tak na nią i wyobrażałam sobie, że do tej sytuacji doszło pomiędzy mną a Oliverem. Do jasnej cholery o czym ja myślę! Kategorycznie zabraniam mojemu mózgowi zachowywać się w ten sposób. Trochę za bardzo energicznie wylałam ciasto na naleśniki na patelnię. Oczywiście nie uszło to uwadze Effy.
-Doszło między wami do czegoś? - spytała jakby mówiła o pogodzie
-Nie. - warknęłam. - I nigdy nie dojdzie.
-No nie bulwersuj się tak. Wiem, że to trudne jak chłopak nie widzi, że ci się podoba. - naburmuszyła się.
-On wcale mi się nie podoba. Przyjaźnimy się tylko. Zresztą jest dla mnie za stary. Naprawdę mam nadzieję, że nic nas więcej nie połączy oprócz przyjaźni.
-Jak chcesz. - mruknęła bawiąc się swoimi pierścionkami. 
Siedziałyśmy w ciszy. Ja smażyłam naleśniki a ona chyba pisała sms'y na telefonie. Gdy zdjęłam ostatniego naleśnika z patelni do kuchni wszedł zaspany Oliver. Wyglądał śmiesznie. Oczy przypominały szparki, a włosy miał całe potargane.
-Dzień dobry. - rzekł ziewając
-Cześć śpiochu. - zaśmiałam się.
-Wyspałaś się? - spytał, gdy już podali sobie dłonie z Effy.
-Tak, tylko wszystko mnie boli. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Ja też nie. - mruknął. - To dla mnie? - dodał już kompletnie ożywionym głosem, a jego oczy momentalnie się rozszerzyły, gdy zobaczył porcję naleśników na talerzu przed nim.
-Nie, tak sobie kładę przed tobą, żeby zrobić ci nadzieję. - powiedziałam z sarkazmem. 
Oliver nic nie odpowiedział tylko zajął się jedzeniem. Sama nie byłam aż tak bardzo głodna, a Effy odmówiła tłumacząc się tym, że już jadła. Rozmawialiśmy o głupotach, tak jak to przy śniadaniach bywa. Jak ja nienawidzę tego posiłku! Nagle usłyszałam irytującą, głośną muzyczkę: dzwonek Effy. Dziewczyna szybko odebrała i wybiegła z kuchni. Mogę się założyć, że na ekranie jej telefonu teraz widniał napis: Nathan. Cieszę się, że jej się układa. Bardzo dobrze. Swoją drogą to Effy wyjeżdża na studia do Londynu. Nie mam pojęcia jak ja to wszystko ogarnę bez niej. Nikogo nie będę znać na uniwersytecie, a ja nie należę do osób, które szybko zawierają nowe znajomości. Trudno, muszę dać jakoś radę. Spojrzałam na Olivera, który zamyślony przeżuwał naleśnika.
-Nie powinieneś się pakować? - spytałam
-Zdążę, nie bój się. Nie mam problemów z pakowaniem.
-Ja wręcz przeciwnie. - mruknęłam. 
Do kuchni weszła Effy z rumieńcami na twarzy.
-Będę się zbierać. - powiedziała rozmarzona.
-Pozdrów go ode mnie. - puściłam jej oczko.
-Jak nie zapomnę. - krzyknęła jeszcze wychodząc z domu. 
Siedzieliśmy w ciszy. Spojrzałam na zegarek, była już 12:34. Niedługo przyjedzie mama. Zaczęłam bawić się moją złotą bransoletką, którą dostałam od dziadka. Właśnie, będę musiała ich odwiedzić bo dawno się nie widzieliśmy. Moją głowę cały czas zaprzątała wczorajsza sytuacja. Zastanawiałam się co by się stało, gdyby jednak doszło do tego pocałunku. Jakby nie patrzeć to było bardzo blisko. Nie mogłam zrozumieć czemu się po prostu od niego nie odsunęłam. Nigdy jeszcze się tak nie czułam. Po prostu coś mnie do niego przyciągało. Zwyczajnie nie mogłam mu się wtedy oprzeć. Ja nic do niego nie czuję. Nie mogę czuć. Głowa mnie rozbolała od tego rozmyślania. To było naprawdę męczące jak gorączkowo myślałaś o osobie, która jest zaledwie metr od ciebie. Do tego wszystkiego jest twoim przyjacielem. Niech to szlag.
-Chyba będę musiał już iść. - powiedział Oliver odsuwając od siebie pusty talerz.
-Rozumiem. - mruknęłam. 
Spojrzał na mnie tymi ciemnymi ślepiami i już wiedziałam, że myśli o tym samym co ja. Nic nie powiedział tylko odsunął krzesło i wstał od stołu. Zrobiłam to samo po czym podeszłam do chłopaka i przytuliłam się do niego delikatnie.
Pożegnaliśmy się jeszcze gadając non stop o dzwonieniu do siebie. Zostałam sama, ale mama niedługo powinna wrócić. Było już po 13. Sięgnęłam po telefon i wykręciłam jej numer. Nie odbierała. Na pewno coś jej wypadło. Często jej się to zdarza. Oliver wróci za równe dwa tygodnie. Przynajmniej będę mieć czas, żeby to wszystko przemyśleć. Zresztą o czym tu myśleć? - krzyczał mój mózg. Poniosło nas i tyle. Ta opcja jest najłatwiejsza do zaakceptowania. Tym razem pójdę na łatwiznę. W momencie gdy zmywałam naczynia usłyszałam dzwonek do drzwi. Z pewnością mama – pomyślałam. 
Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się wysoki, przygruby mężczyzna po pięćdziesiątce.
-Yyy, słucham? - spytałam nie ukrywając zdziwienia ta wizytą.
-Pani Dawes?  
-Tak. - kiwnęłam twierdząco głową.
-Jest może tata? 
Zamurowało mnie. Spojrzałam na niego niepewnie i powiedziałam lekko już zachrypniętym głosem.
-Tata nie żyje. Umarł w wypadku samochodowym pół roku temu.
Mężczyzna rozszerzył oczy. Zaczął rozglądać się wkoło jakby szukając punktu, na którym mógłby zaczepić wzrok. Chyba go nie znalazł bo jego tęczówki nadal błądziły po ścianach przedpokoju za moimi plecami.
-Przepraszam to pomyłka. - mruknął szybko wycofując się z progu i ruszając chodnikiem w stronę centrum. 
Nawet się nie obejrzał. To było bardzo dziwne. Z pewnością nie mogła to być pomyłka, gdyż facet spytał się mnie o nazwisko. Chyba nie myślał, że jestem aż tak głupia, żeby tego nie zauważyć? Albo zapomnieć o tym incydencie? Stałam kilka minut przy otwartych drzwiach próbując sobie przypomnieć czy znam tego faceta. Miałam wrażenie, że gdzieś go już widziałam. Pokręciłam głową odganiając natrętne myśli i weszłam do salonu. Rzuciłam się na kanapę i schowałam głowę w poduszkę. Poczułam delikatny zapach perfum Olivera. Taki jaki najbardziej lubiłam u facetów. Kolejny powód do bezsensownego zaprzątania sobie głowy! Szybko podniosłam się z kanapy i sięgnęłam po książkę leżącą na ławie. Już po chwili odpłynęłam, gdzieś daleko wraz z bohaterami. Teraz nie liczyło się moje życie tylko to ich, fikcyjne. Nie istniały moje problemy. Kochałam czytać. 


Wróciłam! Zmęczona podróżą napisałam ten rozdział. Wiem, że jest krótki, ale po tej przerwie muszę znowu na nowo się w to wdrażać. Szczerze mówiąc to zatęskniłam za pisaniem i to bardzo. :c Ale wracam ze świeżymi pomysłami i to się liczy, no nie?   
                                                                                       Pozdrawiam dziubaski. xD  

7 komentarzy:

  1. AAAAA jaki zaciesz mam nowym rozdziałem <3
    Świetny jest. Teraz się będę zadręczać tym kim był ten koleś xd
    Pisz szybko następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  2. *-* świetny *-* aż mnie naszło na naleśniki ^^ szkoda tylko,ze jest 23:46 ;_;
    Pisz szybko następny <3 / Jess

    OdpowiedzUsuń
  3. Stęskniłam się za twoimi rozdziałami, jak dobrze że już wróciłaś xD A rozdział świetny jak zawsze! Też zaciekawiło mnie kim jest ten facet.
    Czekam na next'a :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. <3
    Jak zaczęłam czytać twoje opowiadanie to nie mogłam się oderwać. Na prawdę wspaniale piszesz *-*
    Pisz szybko następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, jak dobrze że wróciłaś :D
    Rozdział świetny, długo czekałam i chyba codziennie wchodziłam na blog i oczywiście jak zwykle okazał się cudny <3 czekam na następny z utęsknieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde jak ty świetnie piszesz *___*
    Masz talent bez dwóch zdań :D
    Tak sobie od jakiegoś czasu czytam to twoje opko i jestem zachwycona :D Oby tak dalej <3
    Zapraszam do siebie:
    http://zarysskrzydel.blogspot.com/ + obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super jest. Świetnie trzymasz w napięciu...
    Lecę czytać dalej :-)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

.