wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 2.

     Siedziałam przy kuchennym stole obok mamy. Przede mną leżał talerz z naleśnikami, ale dzisiaj po prostu nie byłam w stanie czegokolwiek przełknąć. O 13 mamy rozprawę w sądzie dotyczącą wypadku taty. Muszę jeszcze raz przez to przechodzić bo to co opowiadałam na policji przecież nie wystarczy.. Wina leżała po obu stronach: mojego taty i tego faceta, ale razem z mama uznałam, że po co go obwiniać? Jeszcze trafi do więzienia, a to przecież nie przywróci życia ojcu tylko jeszcze rozwali jego. Bezsensu. Chociaż w głowie miałam już wszystko ułożone, jak mam mówić, co mówić, kiedy mówić, mimo to nie chciałam tam dzisiaj iść. Nie chciałam kolejny raz przeżywać tego na nowo. Czułam się fatalnie.
-Mamo ja nic nie przełknę – powiedziałam 
-Dobrze, idź się ubieraj, mamy tylko godzinę. Tylko pamiętaj, że idziemy do sądu, nie na jakiś koncert! - krzyknęła jeszcze do moich pleców.
Stanęłam przed szafą i rzeczywiście nie miałam pojęcia w co się ubrać. Westchnęłam tylko i zdecydowałam się na czarną, luźną koszulę i leginsy tego samego koloru. Ruszyłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się i stanęłam przed lustrem. Schudłam od wypadku taty. Miałam zapadnięte policzki i nie tak żywy wzrok jak kiedyś. Ciemne oczy brzydko komponowały się z bladą, chudą twarzą. Zresztą to było moje najmniejsze zmartwienie. Rozczesałam moje ciemno-brązowe włosy i zeszłam na dół.
-Może być? - zapytałam mamy 
-Jak na Ciebie tak – westchnęła.
Ciągle jej przeszkadza, że nie ubieram się jak każda nastolatka. Na nogi wcisnęłam moje martensy w kwiatki oraz ubrałam parkę koloru khaki. Mama podeszła do mnie i owinęła mi szyję czerwonym, grubym szalikiem.
-Wiesz, że jesteś chorowita. - uśmiechnęła się tylko do mnie i wyszła z domu.
Wsiadłam do auta mojej mamy i zamknęłam oczy. Od wypadku ojca nienawidziłam jazdy samochodem. Unikałam tego rodzaju transportu jak tylko mogłam, ale mamie dzisiaj to bardziej pasowało niż zasuwać przez połowę miasta. Mieszkałyśmy na przedmieściach Sheffield. Gdy dotarłyśmy na miejsce było 40 minut po 13. Szłam za mamą w stronę białego budynku. Był bardzo ładny. Cztery duże kolumny stały przed drewnianymi drzwiami. To miejsce mnie niepokoiło. Nie wiem czemu. Współczuję mojej matce. Praktycznie codziennie musi tutaj przesiadywać. Mama jest adwokatem. W sumie jednym z najlepszych w Sheffield. Pracuje w najlepszej kancelarii. Zresztą mniejsza. Skierowałyśmy się pod odpowiednie drzwi. Usiadłam na ozdobnej ławce naprzeciwko okna i w ciszy czekałam na rozpoczęcie sprawy. Po pewnym czasie na końcu korytarza pojawili się dwaj mężczyźni. Niższy facet od razu skierował się w stronę mojej mamy i wdał się z nią w rozmowę.
-Cieszę się, że wziąłeś tą sprawę za mnie. Bardzo ci dziękuję – powiedziała mama. 
-Drobiazg, naprawdę. Jestem pewien, że postąpiłabyś tak samo – powiedział
-Naprawdę nie wiem jak ci się odwdzięczyć. 
-Może kawa jutro po pracy? - zapytał facet.
Już nie słuchałam. Chyba ją podrywał. W sumie nie był taki zły. Może mama na nowo ułoży sobie życie? Tego jej życzę, naprawdę. Dopiero teraz moją uwagę przykuł ten drugi mężczyzna. Stał oparty o ścianę wpatrzony w przestrzeń. To on brał udział w tym wypadku. Przyjrzałam mu się dokładniej. Pierwsze co rzuciło się w moje oczy to masa tatuaży: na rekach, szyi, dłoniach. Nagle mnie olśniło. Oliver Sykes. Z tego co pamiętam to wokalista Bring Me The Horizon. Byłam ich ogromną fanką, ale teraz tylko od czasu do czasu przesłucham jakąś piosenkę. No i od czasu, gdy ostatni raz widziałam go na jakimś plakacie, czy w teledysku bardzo zmężniał. Pewnie ma już gdzieś 23 lata. Chyba coś koło tego. W sumie to był dość przystojny – pomyślałam. Miał na sobie białą koszulę zapiętą pod samą szyję, której podwinął rękawy. Przez to było widać jego oryginalne tatuaże. Mama nienawidziła tatuaży, mi się nawet podobały. Ale na pewno nie w takiej ilości. Z tego co wiem to facet miał wytatuowane praktycznie całe ciało. Albo to tylko plotki. Sama nie wiem. Zastanawiałam się tak, gdy Oliver wyczuł mój wzrok i spojrzenie skierował w moją stronę. Przez moment patrzyłam w jego ciemne tęczówki, lecz potem odwróciłam głowę. W tych jego oczach było coś cudownego. Tak, zdecydowanie były niezwykłe. Wiedziałam, że się na mnie patrzy, dlatego nie odważyłam się odwrócić w jego stronę. Wstałam więc i podeszłam do mamy.
-Masz może wodę? - zapytałam bo nagle zrobiło mi się niedobrze. 
-Oczywiście, kochanie. - powiedziała – Proszę.
-Dzięki – odpowiedziałam słabym głosem. 
-Mój boże, niedobrze ci? - zapytała szybko, przykładając rękę do mojego czoła – Jesteś strasznie blada.
-Nie mamo, nic mi nie jest. Po prostu chciałam się napić.
Mama bardzo panikowała, gdy miałam jakiś objaw choroby, ale po 18 latach się przyzwyczaiłam. Otarłam dłonią zwilżone usta i oddałam butelkę mamie. Wdałam się w rozmowę z jej „kolegą”. Okazał się bardzo miły. Opowiadał mi o jego studiach, gdy podszedł do niego Oliver mówiąc mu coś na ucho. Patrzył się jednak na mnie. Czułam się nieswojo. Adwokat tylko kiwnął głową. Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i zostaliśmy poproszeni na salę. Usiadłam, gdzieś dalej, żeby do momentu moich zeznań nie rzucać się w oczy. Wszedł sędzia, facet o podeszłym wieku i zaczął coś paplać. Nie słuchałam go. Rozglądałam się po sali. Była duża. Nie podobało mi się to miejsce. Nagle usłyszałam nazwisko Sykes'a. Sędzia coś o nim mamrotał, dy doszedł do wieku: 27 lat. Otworzyłam szeroko oczy. Na tyle to on na pewno nie wyglądał. Masakra, mógłby być moim wujkiem. Wydawał się młody. Dałabym mu maksimum 24 lata. Nawet nie.
Minęło trochę czasu zanim, nadszedł moment moich zeznań. Wstałam i skierowałam się na środek sali. Sędzia zadawał jakieś głupie pytania, dotyczące mojej osoby, na które odpowiadałam z kompletna obojętnością. Nie polubiłam tego człowieka. Patrzyłam mu się prosto w oczy. Nie mrugałam. On zresztą też nie. Zaczął mnie irytować. Widząc moją minę zadał to pytanie, którego tak bardzo nie chciałam usłyszeć:
-A więc Sharon, powiedz nam co wtedy widziałaś.
Przypomniałam sobie co miałam mówić i zaczęłam paplać. Facet zauważył, że nie mam najmniejszej ochoty o tym mówić, więc zadawał coraz bardziej szczegółowe pytania. Do oczu napłynęły mi łzy, mimo to dzielnie wpatrywałam się w te zimne, szare tęczówki. Stary, zgrzybiały dziad, pomyślałam, gdy zadał kolejne pytanie. Przerwałam kontakt wzrokowy i odwróciłam głowę w stronę mamy. Wpatrywała się z niedowierzaniem w sędziego, no tak pytanie: Czy zderzenie było bardzo silne? pewnie w ogóle nie było potrzebne do tej sprawy. Wykorzystywał to, że mógł pytać. Chciał pokazać, że ma nade mną przewagę. Z pewnością odebrał mój wzrok i postawę jako „pyskowanie”. Odwróciłam się w stronę Olivera i jego adwokata. Wokalista wyłapał moje spojrzenie i szepnął coś do ucha kolegi mamy. Ten wstał i powiedział coś do sędziego. Nic nie słyszałam, bo na nowo odtwarzałam moment wypadku. Na nowo widziałam poturbowane ciało taty. Usłyszałam tylko, że mogę już usiąść. Otumaniona skierowałam się na koniec sali i usiadłam. Po moim policzku płynęła jedna, samotna łza. Starłam ją ręką i wpatrzyłam się w kwiaty na moich martensach. Czułam się jak idiotka. Przy wszystkich pokazałam jaka jestem słaba. Ten kretyn nadal coś pieprzył. Miałam ochotę do niego podejść i przywalić mu czymś ciężkim w nadęty łeb. Wreszcie usłyszałam wyrok. Wina leżała po stronie mojego ojca. Sykes uniewinniony. No, ulżyło mi. Przynajmniej przez swoje zachowanie nie zniszczyłam postanowienia mojej mamy. Skierowałam się w stronę drzwi i już na zewnątrz poczekałam na mamę. Rozmawiała gorączkowo z panem Matt'em. Bo właśnie tak miał na imię ten jej cały kolega. Z sali wyszedł też Sykes, odszukał mnie wzrokiem i skierował się w moją stronę. Szybko się odwróciłam i otarłam dłonią oczy. Nadal kumulowały się w nich łzy. Mężczyzna stanął naprzeciwko mnie. Był dość wysoki. Musiałam unosić głowę, żeby spojrzeć w jego oczy.
-Przepraszam – powiedział szczerze. 
-Za co? - byłam zdezorientowana.
 -Obydwoje dobrze wiemy, że to nie była wina twojego taty – mruknął
-Jak nie? - powiedziałam uśmiechając się – Wszystko jest zapisane w aktach. Nie masz za co przepraszać, to nie tylko twoja wina, naprawdę. Widocznie tak musiało być. - ostatnie zdania powiedziałam z pełną powagą.
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-W takim razie, dziękuję, za te „prawdziwe” zeznania, Sharon. - uśmiechnął się. Miał bardzo ładny uśmiech, pomyślałam. Zaraźliwy.
Mimowolnie podniosłam kąciki ust do góry.
-Nie ma za co, proszę Pana. - w końcu był starszy o 9 lat, uśmiechnęłam się do niego.
Już zapomniałam jak to jest, szczerze się uśmiechnąć. Miłe uczucie.
-Tylko bez takich. Poczułem się jakbym był w wieku sędziego. - zaśmiał się. 
-Weź mi o nim nawet nie wspominaj. - powiedziałam z obrzydzeniem.
Nagle zadzwonił jego telefon. Spojrzał tylko na mnie i dodał:
-Tak w ogóle to byłaś bardzo dzielna. Gdyby mnie tak tyrał to bym nie wytrzymał. 
-Ta, jasne – pomyślałam, ale tylko uśmiechnęłam się do niego. Miło usłyszeć takie słowa.
Odebrał telefon więc odeszłam do mamy. Ona też już skończyła rozmawiać. Razem skierowałyśmy się w stronę wyjścia. Mówiła coś, że nienawidzi tego sędziego i że mi współczuje. Nie słuchałam jej. W głowie miałam tylko ciemne tęczówki Olivera.


No i jest drugi. :] Dodałabym wcześniej, ale rano nie miałam internetu. :c Sama nie wiem czy jestem zadowolona z tego rozdziału. Moim zdaniem jest taki sobie. A jak już to czytacie, to proszę o komentarz (nawet z anonima). Miło je czytać . *.*
                                                                                  Pozdrawiam, Ironova. :*

6 komentarzy:

  1. Boże jak możesz być niezadowolona ? jest świetny =D jak go czytałam to serce mi zaczęło szybciej tykać =D pisz szybko 3 <3 /Jess

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam BMTH, ciekawe twoje opowiadanie, czekam na więcej :)
    Zapraszam
    www.zycie-okiem-strachu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. kurdeee , ciekawe to jest ;D
    czytam dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko! Rozdział jest świetny! Blog na prawdę mnie wciągnął :) Już zabieram się za następne rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhu, dziś nie zasnę! Ale to dobrze, uwielbiam czytać takie dobre blogi :-) pędzę więc po więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejkuu, bardzo mi się to podoba <3
    Oryginalny pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

.