poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 1.

  Dwa miesiące minęły od śmierci taty. Cztery razy w tygodniu muszę stawić się na terapii. Chodzę tam tylko dla mamy. Nie chcę jej zawieść. Ona bardzo się stara, ale praktycznie cały dzień nie ma jej w domu. Nawet dzisiaj, w niedzielę siedzi w pracy. Wracałam właśnie z krótkiego spaceru do domu, gdy poczułam wibracje, w kieszeni spodni. Spojrzałam na ekran, na którym widniało zdjęcie Dave'a – mojego chłopaka.
-Halo? - odparłam cicho.
-Cześć, skarbie. Co porabiasz?.
-Przed chwilą byłam na spacerze.
-Beze mnie? - udał oburzonego.
-Tak jakoś wyszło. Przykro mi. - zaśmiałam się – Jak chcesz przyjdź do mnie.
-Dobra, będę za pół godziny, Kocham Cię.
-Pa.
Cały Dave. Wychowywaliśmy się razem. Już dwa lata ze sobą jesteśmy, ostatnio jednak coś się nie układa. Nie czuję już tego co kiedyś. Nawet nie potrafię tego nazwać. Od ostatniego wypadku Dave jednak zmienił się, zachowuje się tak jak na początku związku. Lituje się na de mną. Widzę to. Nie chcę litości, ale nie potrafię go odtrącić. Co do miłości, to jestem niemal pewna, że go nie kocham. Co ja gadam, oczywiście, że go nie kocham. Nikogo nie kocham. Jestem tylko wrakiem.
Doszłam do domu. Za 10 minut powinien przyjść Dave. Weszłam do kuchni, na lodówce mama przyczepiła kartkę: Będę wieczorem, zostawiłam pieniądze. Idź na miasto i coś zjedz. Buziaki, mama.
Tak jak przypuszczałam, nie będzie jej dzisiaj. Westchnęłam tylko i zaczęłam kroić warzywa.
-Jestem skarbie – krzyknął Dave.
-W kuchni.- odkrzyknęłam.
Poczułam jego oddech na mojej szyi i ręce owijające się na mojej talii. Odwróciłam się w jego stronę i wymusiłam uśmiech. Pocałowaliśmy się. To wszystko było takie puste. Jak w beznadziejnym serialu. Nie chciałam takiego chłopaka. Potrzebowałam oparcia, kogoś przy kim będę się czuć bezpiecznie. Jak wrak potrzebował dźwigu, który wyciągnie go z resztek tego gówna tak ja potrzebowałam osoby, która będzie moim kołem ratunkowym. Dave zdecydowanie nie był tą osobą. Ale lepsze to niż nic. Byłam egoistką. Nic na to nie poradzę. Teraz muszę sobie radzić sama. Bo jestem do jasnej cholery sama. Nie mam nikogo. Będę tkwić w tych pierdolonych „resztkach” przez całe życie.
-Będziesz jadł? - zapytałam
-A co ? 
- Sałatkę.
-Odchudzasz się? Cały czas jesz to zielsko.
-Nie no coś ty. Po prostu lubię. To jak ?
-Zjem.
Potem oglądaliśmy film. Siedziałam na kanapie przytulona do Dave. Od momentu śmierci taty to była moja ulubiona rozrywka. Nic nie trzeba było mówić. Brak rozmów. Idealnie. Film nie był najgorszy, ale ja myślami byłam gdzie indziej. Zresztą teraz zawsze bywam zamyślona.
-Sharon.. - mruknął Dave.
-Hmm ? - dałam znak, że słucham.
-Zauważyłaś to, że coś się między nami popsuło? - westchnął
Spojrzałam na niego. Nie spodziewałam się, że powie coś takiego.
-Tak – odparłam bez wahania. - Widzę też, że się litujesz. Zmieniłeś się o 180 stopni od wypadku taty.
-Och, to nie tak .. - zaczął
-Doskonale wiesz, że mam rację. Nie mam ci tego za złe. A teraz powiedz mi to co chcesz powiedzieć, a nie owijaj w bawełnę. - powiedziałam stanowczo.
-Myślę, że lepiej by było, gdybyśmy zakończyli ten chory związek. - powiedział niepewnie.
-Zgoda. - odpowiedziałam - Mam tego dość. Tak samo jak ty.
-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
Uśmiechnęłam się tylko. W obecnej sytuacji miałam gdzieś czy jestem z Dave'm czy też nie. Teraz udajemy przyjaciół, ale byłam pewna, że przez te dwa lata związku nic z nas nie zostanie. Nie przejęłam się tym.
Film się skończył, Dave poszedł do domu. Znowu sama. Łzy cisnęły mi się do oczu. Nie miałam nikogo komu mogłabym zaufać. Byłam tak strasznie samotna. Ruszyłam po schodach do pokoju. Zapaliłam światło i poczułam się jak wampir, który nigdy nie widział blasku. Podeszłam do okna i zasłoniłam rolety. Zapaliłam lampkę nocną, sięgnęłam po kartkę papieru i ołówek. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rysować. Pojedyncze łzy skapywały na kartkę rozmazując grafit. Siedziałam tak i zapełniałam kolejne kartki w przeróżne obrazy. Zdecydowanie miałam wenę. Uwielbiałam rysować. Sięgnęłam po suche pastele, by dodać ciepła rysunkom. Szkoda, że nie potrafię dodać ciepła mojemu życiu.



Oliver.

Powoli otworzyłem oczy. W sypialni panował półmrok. Spojrzałem na Amandę. Leżała na mojej klatce piersiowej i spokojnie oddychała. Była taka piękna. Ciemne włosy opadały na jej plecy. Oczy miała zamknięte. Założyłem kosmyk jej włosów za ucho. Pocałowałem w głowę i skierowałem wzrok na zegarek. Była 9:30. Dzisiaj niedziela. Z tego co pamiętam Amanda miała jakąś sesję zdjęciową o 11:00.
-Skarbie, obudź się. Masz przecież sesję. - powiedziałem do jej ucha.
Poruszyła się niespokojnie i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
-Miśku, wstawaj. - powiedziałem już głośniej, szarpiąc delikatnie jej ramie.
Otworzyła oczy i spojrzała na moją twarz. Uśmiechnęła się. Wpatrywaliśmy się tak w siebie przez pewien czas aż w końcu Amanda obróciła się na plecy i zaczęła się przeciągać. Obserwowałem każdy jej ruch. Kochałem ją do bólu. Wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Ogarnąłem się i ubrałem. Amanda siedziała już w kuchni pijąc kawę.
-O której skończysz tą sesję? - zapytałem 
-Wieczorem, mamy dużo zdjęć. - powiedziała.
-Szkoda. Jest niedziela, a my nawet nie pobędziemy razem. - mruknąłem zawiedziony.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Przypomniałem sobie, że jutro mam spotkanie z adwokatem, na które koniecznie muszę się stawić. Nie chciałem o tym myśleć.
-To może ja pojadę do pracowni, co? - spytałem. 
-No w sumie. Załatwisz pracę z poniedziałku i będziesz miał wolne.
-W taki razie ja będę się zbierał.
Wstałem od stołu i pocałowałem Amandę. Przytuliła się jeszcze do mnie, mówiąc jak bardzo mnie kocha. Uwielbiałem jak to robi. Czułem jej oddech na mojej szyi. Moim ciałem przeszły dreszcze. Spojrzałem na nią i skierowałem się do przedpokoju. Wziąłem kluczyki od nowego auta i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i pomknąłem przez miasto.
Nareszcie w pracowni. Kochałem przebywać w tym pomieszczeniu. Wziąłem kartkę i zacząłem szkicować.

  

6 komentarzy:

  1. Ojej *-* to opowiadanie wydaje się być takie hmm... Nie wiem jak to wyrazić =/ takie 'prawdziwe' =D Szybko dawaj następny =D / Jessica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że będzie jutro. C: Siedzę w domu więc postaram się, żeby był dość długi. :]

      Usuń
    2. To super =D Jakby ci się nudziło możesz zajrzeć bloga mojego i mojej BFF =D breathecarolinablog69.blogspot.com / jessica

      Usuń
  2. Świetny rozdział ! :) Jak znajdę czas, będę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne. Dawno nie zaciekawiłam się tak blogiem o BMTH. Lecę czytać dalej :-)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

.