Dwa miesiące minęły od śmierci
taty. Cztery razy w tygodniu muszę stawić się na terapii. Chodzę
tam tylko dla mamy. Nie chcę jej zawieść. Ona bardzo się stara,
ale praktycznie cały dzień nie ma jej w domu. Nawet dzisiaj, w
niedzielę siedzi w pracy. Wracałam właśnie z krótkiego spaceru
do domu, gdy poczułam wibracje, w kieszeni spodni. Spojrzałam na
ekran, na którym widniało zdjęcie Dave'a – mojego chłopaka.
-Halo? - odparłam cicho.-Cześć, skarbie. Co porabiasz?.
-Przed chwilą byłam na spacerze.
-Beze mnie? - udał oburzonego.
-Tak jakoś wyszło. Przykro mi. - zaśmiałam się – Jak chcesz przyjdź do mnie.
-Dobra, będę za pół godziny, Kocham Cię.
-Pa.
Cały Dave. Wychowywaliśmy się razem.
Już dwa lata ze sobą jesteśmy, ostatnio jednak coś się nie
układa. Nie czuję już tego co kiedyś. Nawet nie potrafię tego
nazwać. Od ostatniego wypadku Dave jednak zmienił się, zachowuje
się tak jak na początku związku. Lituje się na de mną. Widzę
to. Nie chcę litości, ale nie potrafię go odtrącić. Co do
miłości, to jestem niemal pewna, że go nie kocham. Co ja gadam,
oczywiście, że go nie kocham. Nikogo nie kocham. Jestem tylko
wrakiem.
Doszłam do domu. Za 10 minut powinien
przyjść Dave. Weszłam do kuchni, na lodówce mama przyczepiła
kartkę: Będę wieczorem, zostawiłam pieniądze. Idź na
miasto i coś zjedz. Buziaki, mama.
Tak jak
przypuszczałam, nie będzie jej dzisiaj. Westchnęłam tylko i
zaczęłam kroić warzywa.
-Jestem skarbie
– krzyknął Dave.-W kuchni.- odkrzyknęłam.
Poczułam jego
oddech na mojej szyi i ręce owijające się na mojej talii.
Odwróciłam się w jego stronę i wymusiłam uśmiech. Pocałowaliśmy
się. To wszystko było takie puste. Jak w beznadziejnym serialu. Nie
chciałam takiego chłopaka. Potrzebowałam oparcia, kogoś przy kim
będę się czuć bezpiecznie. Jak wrak potrzebował dźwigu, który
wyciągnie go z resztek tego gówna tak ja potrzebowałam osoby,
która będzie moim kołem ratunkowym. Dave zdecydowanie nie był tą
osobą. Ale lepsze to niż nic. Byłam egoistką. Nic na to nie
poradzę. Teraz muszę sobie radzić sama. Bo jestem do jasnej
cholery sama. Nie mam nikogo. Będę tkwić w tych pierdolonych
„resztkach” przez całe życie.
-Będziesz
jadł? - zapytałam
-A co ?
- Sałatkę.
-Odchudzasz
się? Cały czas jesz to zielsko.-Nie no coś ty. Po prostu lubię. To jak ?
-Zjem.
Potem oglądaliśmy
film. Siedziałam na kanapie przytulona do Dave. Od momentu śmierci
taty to była moja ulubiona rozrywka. Nic nie trzeba było mówić.
Brak rozmów. Idealnie. Film nie był najgorszy, ale ja myślami
byłam gdzie indziej. Zresztą teraz zawsze bywam zamyślona.
-Sharon.. -
mruknął Dave.
-Hmm ? - dałam
znak, że słucham.
-Zauważyłaś
to, że coś się między nami popsuło? - westchnął
Spojrzałam na
niego. Nie spodziewałam się, że powie coś takiego.
-Tak –
odparłam bez wahania. - Widzę też, że się litujesz. Zmieniłeś
się o 180 stopni od wypadku taty.-Och, to nie tak .. - zaczął
-Doskonale wiesz, że mam rację. Nie mam ci tego za złe. A teraz powiedz mi to co chcesz powiedzieć, a nie owijaj w bawełnę. - powiedziałam stanowczo.
-Myślę, że lepiej by było, gdybyśmy zakończyli ten chory związek. - powiedział niepewnie.
-Zgoda. - odpowiedziałam - Mam tego dość. Tak samo jak ty.
-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
Uśmiechnęłam się
tylko. W obecnej sytuacji miałam gdzieś czy jestem z Dave'm czy też
nie. Teraz udajemy przyjaciół, ale byłam pewna, że przez te dwa
lata związku nic z nas nie zostanie. Nie przejęłam się tym.
Film się skończył,
Dave poszedł do domu. Znowu sama. Łzy cisnęły mi się do oczu.
Nie miałam nikogo komu mogłabym zaufać. Byłam tak strasznie
samotna. Ruszyłam po schodach do pokoju. Zapaliłam światło i
poczułam się jak wampir, który nigdy nie widział blasku.
Podeszłam do okna i zasłoniłam rolety. Zapaliłam lampkę nocną,
sięgnęłam po kartkę papieru i ołówek. Usiadłam na łóżku i
zaczęłam rysować. Pojedyncze łzy skapywały na kartkę rozmazując
grafit. Siedziałam tak i zapełniałam kolejne kartki w przeróżne
obrazy. Zdecydowanie miałam wenę. Uwielbiałam rysować. Sięgnęłam
po suche pastele, by dodać ciepła rysunkom. Szkoda, że nie
potrafię dodać ciepła mojemu życiu.
Oliver.
Powoli
otworzyłem oczy. W sypialni panował półmrok. Spojrzałem na
Amandę. Leżała na mojej klatce piersiowej i spokojnie oddychała.
Była taka piękna. Ciemne włosy opadały na jej plecy. Oczy miała
zamknięte. Założyłem kosmyk jej włosów za ucho. Pocałowałem w
głowę i skierowałem wzrok na zegarek. Była 9:30. Dzisiaj
niedziela. Z tego co pamiętam Amanda miała jakąś sesję zdjęciową
o 11:00.
-Skarbie,
obudź się. Masz przecież sesję. - powiedziałem do jej ucha.
Poruszyła
się niespokojnie i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
-Miśku,
wstawaj. - powiedziałem już głośniej, szarpiąc delikatnie jej
ramie.
Otworzyła
oczy i spojrzała na moją twarz. Uśmiechnęła się. Wpatrywaliśmy
się tak w siebie przez pewien czas aż w końcu Amanda obróciła
się na plecy i zaczęła się przeciągać. Obserwowałem każdy jej
ruch. Kochałem ją do bólu. Wstałem z łóżka i skierowałem się
do łazienki. Ogarnąłem się i ubrałem. Amanda siedziała już w
kuchni pijąc kawę.
-O
której skończysz tą sesję? - zapytałem -Wieczorem, mamy dużo zdjęć. - powiedziała.
-Szkoda. Jest niedziela, a my nawet nie pobędziemy razem. - mruknąłem zawiedziony.
Porozmawialiśmy
jeszcze chwilę. Przypomniałem sobie, że jutro mam spotkanie z
adwokatem, na które koniecznie muszę się stawić. Nie chciałem o
tym myśleć.
-To
może ja pojadę do pracowni, co? - spytałem. -No w sumie. Załatwisz pracę z poniedziałku i będziesz miał wolne.
-W taki razie ja będę się zbierał.
Wstałem
od stołu i pocałowałem Amandę. Przytuliła się jeszcze do mnie,
mówiąc jak bardzo mnie kocha. Uwielbiałem jak to robi. Czułem jej
oddech na mojej szyi. Moim ciałem przeszły dreszcze. Spojrzałem na
nią i skierowałem się do przedpokoju. Wziąłem kluczyki od nowego
auta i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i pomknąłem przez
miasto.
Nareszcie
w pracowni. Kochałem przebywać w tym pomieszczeniu. Wziąłem
kartkę i zacząłem szkicować.
Ojej *-* to opowiadanie wydaje się być takie hmm... Nie wiem jak to wyrazić =/ takie 'prawdziwe' =D Szybko dawaj następny =D / Jessica
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie jutro. C: Siedzę w domu więc postaram się, żeby był dość długi. :]
UsuńTo super =D Jakby ci się nudziło możesz zajrzeć bloga mojego i mojej BFF =D breathecarolinablog69.blogspot.com / jessica
Usuńrozdział mega *_* ; **
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! :) Jak znajdę czas, będę czytać dalej :3
OdpowiedzUsuńświetne. Dawno nie zaciekawiłam się tak blogiem o BMTH. Lecę czytać dalej :-)
OdpowiedzUsuń