sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 25.

    Pierwszy dzień na uczelni za mną, przetrwałam. Nie wiem jak ja to wytrzymam, ale staram się o tym nie myśleć. W ogóle staram się o niczym nie myśleć, ale za cholerę mi to nie wychodzi. Matt dzisiaj wyjeżdża. Zdążyłam się przyzwyczaić, to odchodzi – życie jest takie piękne. Płakać mi się po prostu chce. Nad tym jaka jestem naiwna -jak szybko ufam, przyzwyczajam się i darzę uczuciem. Tak bardzo chciałabym być obojętna i twarda.
Ale muszę przyznać, że ten tydzień był cudowny. Tylko rozłąka jest najgorsza, zostanie ta cholerna pustka. Nienawidzę tego uczucia i najchętniej bym się go pozbyła. Lecz jak pozbyć się pustki?
Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział już Matt, uśmiechnął się do mnie szeroko i powiedział z radością.
-To jak? Dzisiaj siedzimy w domku, filmy i my. Czyż życie nie jest wspaniałe?
Spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach, usiadłam obok na kanapie i schowałam głowę w poduszce.
-Ej, nie smuć się. Będzie dobrze. - powiedział obejmując mnie ramieniem.
-Wcale nie. - mruknęłam
Jakoś nie za kolorowo widziałam kolejne dni. Pewnie spędzę je na siedzeniu w pokoju i wychodzeniu tylko na uczelnię, gdzie będę wszystkim pokazywała jaka jestem szczęśliwa.
-Przecież niedługo mam tu trasę, na pewno się wtedy zobaczymy.
Uśmiechnęłam się sztucznie i położyłam głowę na jego ramieniu wpatrując się w ekran telewizora. Nie myślałam jednak nad filmem, który właśnie w nim leciał tylko nad tym co się niedawno wydarzyło. Byłam zła na siebie, że dałam się wtedy ponieść emocjom. No i na co ci to było - powtarzałam sobie chyba kilkadziesiąt razy dziennie. Strasznie mnie gryzła ta sytuacja. To, że się pocałowaliśmy i powtórzyliśmy to kilka razy. I z pewnością jeszcze powtórzymy. Cholera. Miałam mętlik w głowie. Jestem idiotką. Po co ja się wtedy odzywałam? Nie mogłam się zamknąć i sobie darować? Ale nie, ja oczywiście muszę wszystkim wkoło udowodnić, że jestem tępą, niedowartościowaną, bezmyślną kretynką. Nie było mi smutno, byłam po prostu zła. A najśmieszniejsze jest to, że mi się podobało, nawet bardzo podobało. Naprawdę byłam w kropce.
Jeszcze przez to wszystko poczułam się jakbym skrzywdziła Olivera.. Bo to nie jest tak, że o nim zapomniałam. Cały czas jest w mojej głowie. Siedzi w niej i uparcie nie chce wyjść. Sama nie chcę go wypuścić. Kocham go. A Matt? Matt jest. Poczułam coś do niego, ale nie potrafię tego nazwać. Tak jakby słowa nie były w stanie tego opisać, to jest coś pomiędzy. W tej chwili zdałam sobie sprawę jak głęboko jestem pogrążona. We własnych myślach, czynach, uczuciach. Nic już nie wiedziałam. Jedno wielkie NIC.
Wróciłam na ziemie i starałam się połapać o co chodzi w filmie, ale nie za dobrze mi to szło.
-Hmm, Matt? - mruknęłam.
-Yhym. - klepnął mnie delikatnie w kolano bym kontynuowała.
-O co tu chodzi? - zapytałam niepewnie.
Spojrzał na mnie z taką głupią miną, że nie mogłam nie zareagować i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Chłopak poszedł w moje ślady i obydwoje śmialiśmy się z nie wiadomo czego. Po kilku minutach wreszcie się jako tako ogarnęłam i otarłam załzawione oczy. Matt leżał na kanapie i oddychał miarowo próbując się doprowadzić do porządku. Oparłam się na łokciach pomiędzy jego torsem i nachyliłam się mu nad twarzą.
-To jak proszę pana, zmieniamy film? - spytałam siląc się na jak najbardziej zmysłowy ton.
-Dla ciebie zawsze.- powiedział i pocałował mnie czule w usta.
Natychmiast odwzajemniłam pocałunek. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i posadził mnie sobie na kolanach. Zaczął robić mi na szyi malinkę, dłonie trzymałam na jego policzkach, a dwudniowy zarost delikatnie drażnił moją skórę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam zrezygnowana i zeszłam z jego kolan.
-Ty idziesz. - powiedziałam.
Matt wstał tylko przewracając oczami i wyszedł z salonu na przedpokój. Przetarłam twarz dłońmi i wydęłam usta jak mała dziewczynka. Usłyszałam kroki więc odwróciłam się w stronę wejścia do salonu. Widok osoby, którą tam ujrzałam wstrząsnął mną doszczętnie. Zerwałam momentalnie z kanapy i podeszłam do Matta i towarzyszącego mu Olivera.
Ten pierwszy widząc moje zakłopotanie mruknął szybko zmieszany:
-To ja idę na górę, dokończyć się pakować... i tak miałem.. no wiecie.
Po chwili staliśmy już sami naprzeciw siebie. Nie wiedziałam jak się zachować, czułam się jak sparaliżowana.
-Po co przyjechałeś? - spytałam, dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak idiotycznie to zabrzmiało.
Niestety w mojej głowie nie było lepszego pytania rozpoczynającego tą rozmowę. Spojrzałam na jego twarz, miał lekko podkrążone oczy, trochę dłuższe włosy niż pamiętam. Oliver. Mój Oliver.
Zawahał się.
-Potrzebuję cię. - wykrztusił po chwili ciszy.
Nic nie odpowiedziałam tylko znów się w niego wpatrzyłam. Oczy mi się załzawiły. Jest tu, a ja? Ja przed chwilą całowałam się z jego najlepszym przyjacielem. Poczułam się jak ostatnia dziwka. Ta najgorsza, paskudna suka. Skrzywdziłam go kolejny raz.
-Tęskniłam.- wyszeptałam zakrywając usta dłońmi.
Podszedł jeszcze bliżej mnie po czym cicho powiedział:
 -Widzę. -delikatnie otarł moje łzy.
W momencie, gdy jego dłoń dotknęła mojej twarzy, wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. To jak mnie obejmował, wodził dłońmi po ciele czy chociażby łaskotał. Każda część mojego ciała tak bardzo tego pragnie. Jego wzrok skierował się na moją szyję i wpatrzył w jeden punkt. Zauważyłam rozczarowanie i zmieszanie w jego oczach. Zdałam sobie sprawę, że właśnie wpatruje się w ślad, który zostawił dzisiaj na mojej skórze Matt. Odsunęłam się od niego o krok i zakryłam to miejsce dłonią.
Oliver odwrócił się gwałtownie, zrobił kilka kroków, po czym znów obrócił się w moją stronę machając bezsilnie ręką.
-Nie mów mi, że ty i Matt, że wy.. - słowa wyraźnie uwięzły mu w gardle.
-To nie tak.. - mruknęłam niepewnie – A zresztą.. Przecież jestem tylko niedojrzałą gówniarą, dla mnie to nie było nic poważnego. Powinieneś o mnie zapomnieć i zacząć nowe życie, prawda? - powiedziałam powtarzając słowa Hannah.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem po czym przejechał dłonią po twarzy.
-Byłaś tam? -zapytał lekko nie dowierzając.
-Tak Oliver, byłam. A teraz pozwól, że zostawię cię na chwilę samego. Obydwoje ochłońmy.
Po tych słowach wyszłam z salonu. Nie spodziewałam się go tu, zaskoczył mnie. Co ja mam teraz zrobić? Przecież Matt..i ja. Nie przejdę obok tego tak obojętnie, nie chcę.
Weszłam szybko po schodach i nie pukając wpadłam do jego pokoju. Siedział na łóżku z głową ukrytą w dłoniach. Podeszłam do niego i ukucnęłam przed nim po czym złapałam go za dłonie i odsunęłam je od twarzy. Był przygnębiony. Spojrzał na mnie i natychmiast zmienił wyraz twarzy, wstał z łóżka i wlepił spojrzenie w przeciwną ścianę zakładając ręce na biodrach.
-Zapomnij o mnie. - powiedział nagle.
-Słucham? - spytałam niemrawo

-Zapomnij. O mnie, o nas, o tym co było. Wyrzucić to z pamięci, rozumiesz? Idź do Olivera, on cie kocha. Z nim będzie ci lepiej, będziesz szczęśliwa, jak kiedyś.
-Matt, ale ja nie mogę.
Nie wyobrażałam sobie od tak teraz wrócić do Olivera i nie myśleć o tym co zrobiła dla mnie ta osoba, która właśnie stoi obok mnie. Nie jest mi obojętny. Westchnęłam cicho i zebrałam się na odwagę by wreszcie nazwać to uczucie jakim go darzę.
-Nie potrafiłabym. Ja... ja cię...
-Nie mów tego. - przerwał mi szybko. - Oliver jest na dole, czeka na ciebie.
-Przestań mieszać w to Olivera! - niemal krzyknęłam.
Matt spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował mnie w usta. Przybliżyłam się jeszcze bardziej z zamiarem pogłębienia pocałunku, ale chłopak odsunął się ode mnie, wziął walizkę i wyszedł.
Chciałam za nim pójść, złapać go za rękę i znów przytulić do siebie, ale tego nie zrobiłam. Stałam w tym samym miejscu wciąż patrząc się w drzwi, za którymi przed chwilą zniknął. Nie miałam siły na łzy, ale rozrywało mnie od środka. Zeszłam powoli na dół i nawet nie patrząc na Olivera, który siedział na kanapie, klapnęłam na dywan podciągając kolana pod brodę.
 -Kochasz go. - powiedział łagodnie.
Podniosłam gwałtownie głowę. W tym momencie każda komórka w moim ciele pragnęła zaprzeczyć owym dwóm słowom.
-Ciebie bardziej. - wykrztusiłam.
Pokręcił tylko głową ze zrezygnowaniem wstał z kanapy i usiadł obok mnie na podłodze.
-Przepraszam cię. Za wszystko. Za to, że nie widziałam jak bardzo cie kocham. Że odeszłam, a teraz jeszcze wkręciłam w to wszystko twojego najlepszego przyjaciela. To nie jego wina, nie miej mu tego za złe. - powiedziałam cicho. - Przepraszam też za to, że zachowywałam się tak głupio i dziecinnie, nie doceniałam tego co dla mnie robisz, że cię skrzywdziłam. Nie widziałam jaki skarb mam przy sobie. Byłam ślepa. Przez to wszystko nie zauważyłam jak bardzo się gubię. Ja zabłądziłam Oliver. Nawet nie wiem gdzie rozpoczęłam wędrówkę. - zakończyłam swój monolog bojąc się spojrzeć w jego oczy.
Patrzenie w te ciemne tęczówki, w których kiedyś każdego dnia widziałam miłość, teraz mnie przerażało. To okropne. Chłopak chyba nie wiedział co powiedzieć. Choć na niego nie patrzyłam, czułam jak mu jest teraz źle. Znów to uczucie jakbym dostała w twarz. Na nic już nie liczyłam. Ani na Olivera, Matta.. Na nikogo. Zamknęłam oczy i zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać cisnące się do oczu łzy.
Poczułam tylko jak Oliver splata ze sobą nasze palce.

25. To chyba koniec. Dotrwałyście ze mną! Dziękuję wam wszystkim za komentarze, wyświetlenia rady. Kocham was. Najprawdopodobniej pojawi się jeszcze epilog, a potem... Potem zobaczymy. Sama nie wiem. Jakoś mi tak trudno przestać pisać o Sharon Oliverze.. Chyba się do nich przywiązałam. W końcu ich wykreowałam. Jak zakończyłam ten rozdział to nagle pojawiło mi się mnóstwo pomysłów.. Ale nie będę ciągnąć tego w nieskończoność. Koniec. Jeszcze raz wam dziękuję, mocno, z całego mojego serduszka. <3

15 komentarzy:

  1. No kuffa jeszcze i ty kończysz??:( ale przyznam,że wyszło ci to niesamowicie. kocham to opowiadanie i myślę,że przywiązałam się do Olivera i Sharor w podobny sposób co ty :D kurde...nie mam pomysłu co napisać dalej bo się zasmuciłam,że już koniec no ale rozumiem :) czekam na epilog ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, już myślałam, że zapomniałaś o tym aby było tylko 25 rozdziałów :| Nie mogę przyjąć do wiadomości, że to już koniec. No nic, czekam na epilog:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To koniec? :o Ale cieszę się, że Sharon jest z Oliveram, a on wybaczył jej. Aż się wzruszyłam. :c
    Niecierpliwie czekam na epilog. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, a co z sprawą tego faceta, który włamał się do Sharon domu? :o

      Usuń
    2. No właśnie chciałam to jeszcze wyjaśnić, ale chyba sobie już daruję... Potrzebowałabym jeszcze tak z 3 rozdziały, żeby to uporządkować, a szczerze to wolę już zakończyć tą historię. Wiem, że nie można zostawiać takich niedokończonych wątków, ale tym razem tak po prostu zrobię. Ogólnie namieszałam niepotrzebnie w tym opowiadaniu, nie wyszło tak jak chciałam, ale już nic nie poradzę. ;c

      Usuń
  4. Tak się rozpisałaś, przez ostatnie dni pisałaś praktycznie codziennie. I...koniec? Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak przyjąć to do siebie i życzyć ci powodzenia w pisaniu epilogu. Będziesz pisać jakiegoś innego bloga? ;)
    A ten rozdział super się czyta przy Budce Suflera, o ;_;

    OdpowiedzUsuń
  5. JAK
    TO
    KONIEC
    ;____________;
    opowiadanie było cudowne, jednym z lepszych, jakie udało mi się przeczytać. To ja ci za nie serdecznie dziękuję, że tak mocno przywiązałam się do Sharon i Olivera.
    Rozdział genialny. Kiedy przeczytałam, że Oli do niej przyjechał, jakoś tak mi się nagle wesoło zrobiło XD
    dobrze że jej wybaczył, jeju, urocza końcówka, i te jej słowa... Piękne :')
    nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na epilog ;)
    mam nadzieję, że zaczniesz jakieś nowe opowiadanie. tfu, co ja piszę, ty MUSISZ zacząć nowe opowiadanie xDD
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. NIE NIE NIE NIE NIE BŁAGAM !!!! dobij chociaż do 30 :( ja nie przeżyje bez tego wspaniałego opowiadania <3 albo chociaż zacznij nowe żeby moje życie znów nabrało sensu:c proooosze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze? Wchodząc tu, nie spodziewałam się tak dobrego sposobu pisania. Ej, naprawdę mi się podoba! Chociaż tu nie ma NIC z LP (którym żyję ;___;), naprawdę przykuło to moją uwagę. Tylko szkoda, że wtedy, kiedy kończysz opowiadanie..
    No nic! Chociaż załapię się na nowe, które tworzysz, i wtedy już będę na bieżąco. Chyba.
    No to czekam na epilog, jestem jego naprawdę bardzo ciekawa. Zyskałaś nową czytelniczkę! :)
    (dodam Cię do zakładki na moim blogu "Co czytam...", może to trochę podrasuje Ci popularnosć)
    To chyba tyle, zapraszam też do siebie, jeślibyś miała czas i ochotę ( http://i--wont--lie.blogspot.com/ ). No to, pijanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!
    Pozdrawiam i weny oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jest po prostu idealnie *.* czyta się lekko i przyjemnie normalnie się rozpływam *.*
    nie kończ jeszcze ;_____;
    zapraszam na nowy http://story-of-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieee... nosz cholera, nie dość, że Wszyscy mają mnie w dupie i nie informują mnie o nowych rozdziałach, to jeszcze kończysz??! Jeju, to niemożliwe ;_; ja jestem jeszcze za tymi 3 rozdziałami, żebyś wyjaśniła to włamanie, a dopiero potem dodała epilog. Nie wytrzymam, gdy nie dowiem się kim był ten koleś...
    No nic. Rozdział cudowny. Taki... smutny. Nienawidzę, Gdy Oli cierpi, ale z drugiej strony to jest tak realne i klarowne, gdzieś tam głęboko w mojej głowie... Uzależnia. Ten blog uzależnia.
    A co z tym pomysłem na nowe opowiadanie? Oczywiście zrealizujesz, prawda? (Innej opcji przecież nie dopuszczam do świadomości!)
    Będę cierpliwa. Kocham ten tekst, dlatego tu pozostanę na wieki! Amen.
    Udanego sylwestra i wspaniałego 2014, Następnym razem dawaj u mnie reklamę, gdy coś dodasz!
    Pa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero zaczęłam czytać tego bloga. Tak siedzę, pomału docieram do ostatniego rozdziału i myślę: "To nie może być już zakończone, tak mało rzeczy jest wyjaśnione." A tu co? Czytam ostatni i wyskakujesz mi tu z zakończeniem. Kurde, szkoda no. Ale jak uważasz. Naprawdę przyjemnie czytało mi się to opowiadanie. Pozdrawiam i czekam na epilog.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do siebie na 24 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie kończ błagam :( Jejku ta historia, to opowiadanie..jest piękne. Kocham je. W tym rozdziale co chwilę wybuchałam płaczem. Czemu? Jestem bardzo wrażliwa.. Jest 2:57 a ja wyje ze smutku i szczęścia. Cieszę się, że znalazłam to opowiadanie. Jest takie magiczne, piękne i prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń
  13. ^komentarz wyżej to moje stare konto!
    Jejku, przeczytałam tą historię od początku i po raz kolejny płaczę ze smutku..naprawdę, ta historia jest jedną z najlepszych...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

.