Odchyliłam powoli ociężałe powieki, spojrzałam na śpiącego
Matta i uśmiechnęłam się sama do siebie. Leżał obok mnie.
Ciało przy ciele. Odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam się
w ciepły tors. Chłopak poruszył się niespokojnie i
przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, tak że po części
leżałam już na nim.
-Obudź się. - powiedziałam przysuwając usta do jego ucha.- No
wstawaj.
Matt otworzył gwałtownie oczy, że aż podskoczyłam ze strachu.
-Wcale nie spałem.- zaśmiał się z mojej reakcji.
Trąciłam go lekko w ramię i uśmiechnęłam się delikatnie.
Cieszę się, że przyjechał. Nawet bardzo.
-Jeden uśmiech już zaliczony. - powiedział.
-Nie chcę wstawać. Leżmy tak. - mruknęłam opierając brodę na
jego klatce piersiowej i spoglądając mu w twarz.
-Podnoś się chudzielcu i idziemy się przejść.
-Nigdzie nie idę.
-A zakład? - uśmiechnął się do mnie zawadiacko.
Wolałam nie ryzykować i zwlekłam się z łóżka. Zeszłam na dół
a zaraz za mną Matt. Amelii już nie było. Dziwię się, że ta
kobieta jeszcze funkcjonuje, tylko praca, praca i praca.
-Zrobić ci śniadanie? - zapytałam wchodząc do przestronnej
kuchni.
-Jasne, mogę ci pomóc. - powiedział zadowolony.
Spojrzałam na niego ze strachem w oczach. Boję się go gotującego.
-Lepiej sobie usiądź. - westchnęłam
Matt posłusznie zrobił to o co go prosiłam i bezczelnie
wlepił spojrzenie w mój tyłek. Koszulka Olivera niestety do końca
go nie zasłaniała tym bardziej, że krzątałam się po kuchni.
-Możesz przestać? - zapytałam oburzona odwracając się
gwałtownie w jego stronę.
Matt podniósł ręce w obronnym geście i zrobił minę zbitego
psiaka, co wyglądało dość komicznie.
-Pilnuj tego omleta, idę się ubrać. - westchnęłam bezsilnie.
-Nie, nie. Już nie będę. - powiedział pewny siebie.
-Pilnuj.
Wyszłam szybko z kuchni i pobiegłam do mojego pokoju. Wyciągnęłam
z szafy szorty z wysokim stanem i szarą, krótką koszulkę z
wyciętymi bokami, po czym poszłam pod szybciutki prysznic i
ubrałam się w strój. Już swobodnie wróciłam do kuchni, gdzie
Matt stał przy kuchence i przekręcał właśnie omleta na drugą
stronę.
-Lepiej mi to daj.- mruknęłam do niego i trąciłam go delikatnie
biodrem odsuwając tym samym od kuchenki.
Ten tylko przejechał po mnie wzrokiem od góry do dołu, ale nic
nie powiedział, dalej obserwując moje poczynania. Po chwili
położyłam mu na stole gotowe śniadanie.
Matt jednak nie usiadł tylko spytał badawczo:
-A ty nie jesz?
-Nie jestem głodna, zresztą podjadałam trochę podczas
robienia.-wypowiedziałam automatycznie.
-Nie kłam. Nic nie zjadłaś. - powiedział zakładając ręce na
piersi.
-Po prostu nie mam w tej chwili ochoty na jedzenie i tyle. -
powiedziałam zrezygnowana.
Czy niektórym tak trudno jest to zrozumieć? Nie chcę. To moja
sprawa co i kiedy wkładam do ust. Koniec.
-Sharon, zjedz chociaż trochę. Jesteś taka chuda. - mruknął
lekko zakłopotany.
-Nie chcę Matt, zrozum.
-Tylko trochę, dla mnie. - uśmiechnął się zachęcająco.
Usiadł przy stole i ukoił mi kawałek omleta. Był malutki, ale
wiedziałam już, że nie zdołam tego przełknąć. Wyciągnął
dla mnie kolejny talerz i położył na nim mój kawałek po czym
wskazał na krzesło.Usiadłam posłusznie i wpatrzyłam się w jedzenie. Jednocześnie
czułam jak Matt mnie obserwuje. Spięłam się lekko i zaczęłam
kroić na jeszcze mniejsze części.
-Sharon, zjedz. - powiedział
Spojrzałam na niego i wzięłam do ust jeden kęs. Z trudem go
przełknęłam i pod wpływem jego wzroku wzięłam kolejny i
kolejny. Każda następna porcja przysparzała mi dawkę bólu.
Jeżeli ktoś przez to nie przechodził nie zrozumie jakie to jest
okropne uczucie. Nie wytrzymałam, poderwałam się z krzesła po
czym wybiegłam z kuchni i z płaczem skierowałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi od środka i
klęknęłam przed ubikacją zwracając wszystko co przed chwilą
przyswoił mój żołądek. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwórz, proszę cię. - powtarzał Matt wciąż pukając.
Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do umywalki i ogarnęłam
swoją twarz. Wytarłam załzawione oczy i przemyłam twarz wodą
unikając patrzenia w lustro. Umyłam zęby i odwróciłam się w
stronę drzwi, za którymi wciąż stał Matt bo wołał mnie cicho.
Otworzyłam je i ominęłam chłopaka chcąc skierować się do
pokoju. Nie dał za wygraną, bo poczułam uścisk na mojej dłoni.
Zatrzymał mnie delikatnie i odwrócił w swoją stronę. Musiałam
podnieść głowę, żeby móc swobodnie patrzeć na jego twarz,
jednak tym razem tego nie zrobiłam.
-Co się dzieje?-zapytał po chwili ciszy wciąż trzymając moją
dłoń.
Czułam na niej przyjemne ciepło więc momentalnie splotłam z nim
swoje palce.
-Nic Matt. - mruknęłam.
Usłyszałam tylko ciche westchnięcie. Zignorowałam to i
niespodziewanie przytuliłam się do chłopaka. Ten jednak nie
odwzajemnij uścisku. Zrobiło mi się przykro dodatkowo poczułam
się jak kretynka. Odsunęłam się od niego i zaczęłam:
-Nie jem bo czuję się jak gruba świnia, mam jadłowstręt i
najchętniej bym się zaszyła w kącie. Zadowolony? - zapytałam
patrząc mu prosto w twarz.
-Nie wyniszczaj się. - powiedział znów łącząc nasze dłonie. -
Martwię się, ale nie będę cię do niczego zmuszał. Zastanów
się po prostu, dobrze?
Kiwnęłam głową i pociągnęłam go na górę, żeby pokazać mu
pokój w którym teraz zamieszka.
-Przecież ja znalazłem już hotel.
-Chyba sobie żartujesz. Zostajesz tu, ze mną. - powiedziałam
patrząc się na niego.
-Za tydzień mam samolot powrotny. - mruknął.
-Nie rozmawiajmy o tym. - powiedziałam szybko.Nie chciałam o tym myśleć, cieszę się tym, że teraz jest tutaj. Pomógł mi, naprawdę mi pomógł.
Szliśmy razem na plażę, za to lubiłem Sydney. Do Sharon chyba wciąż
nie docierało to, że tutaj mieszka. Czuła się tym wszystkim
przytłoczona, widziałem to. Nic nie mówiliśmy, myślałem nad tym
co dzisiaj zrobiła i mi powiedziała. Aż tak źle czuje się w
swoim ciele, żeby robić sobie taką krzywdę? Nie wiedziałem, że
tyle się u niej dzieje. Na pierwszy rzut oka szczęśliwa,
uśmiechnięta dziewczyna. Jest idealnym dowodem na to, że ludzi nie
powinno się oceniać po pozorach. Wczoraj w nocy, była zupełnie inną
osobą niż teraz. Teraz idzie pewnym krokiem, rozgląda się po
wszystkim wkoło. Tak doskonale ukrywa tą prawdziwą siebie. Po
chwili doszliśmy na plażę w miejsce, gdzie nikogo nie było.
Dziewczyna usiadła na piasku i wlepiła swoje spojrzenie w horyzont.
Poszedłem w jej ślady. Widok był naprawdę piękny.
-Dziękuję ci. - powiedziała nagle.
Skierowałem na nią swoje zdziwione spojrzenie, nie patrzyła na
mnie.
-Za co? - zapytałem bo naprawdę do końca nie wiedziałem o co jej
chodzi.
-Za wszystko. Za to, że przyjechałeś, wysłuchałeś,
doradziłeś, przytuliłeś. Że jesteś. - mruknęła odwracając twarz w moją
stronę.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie i spojrzałem w oczy.
Ciemny brąz i blada cera tworzyły śliczną kompozycję, która
była na swój sposób wyjątkowa. Powoli skierowałem wzrok na jej
usta, które były lekko sine i spierzchnięte, ale piękne. Cała była
piękna.
-Pocałuj mnie. - szepnęła niespodziewanie.
Bez najmniejszego wahania zbliżyłem swoje wargi i musnąłem
delikatnie jej usta. Swoją dłoń skierowałem na policzek
przyciągając ją tym samym bliżej siebie i pogłębiając
pocałunek. Niepewnie rozchyliła wargi i położyła dłonie na
mojej szyi. Swoje pocałunki skierowałem na jej szczękę, a potem
na szyję. Przygryzłem delikatnie jej skórę, zostawiając na niej
czerwonawy ślad. Sharon znów połączyła nasze usta w bardziej
namiętnym pocałunku. Po chwili musnęła mnie delikatnie w
kącik ust i odsunęła się ode mnie. Swoje spojrzenie natychmiast
skierowała w przeciwną stronę. Przysunąłem się do niej i
poczułem jaka jest zimna. Zarzuciłem jej więc na ramiona swoją bluzę
i pocałowałem w skroń.
-Będzie ci zimno. - powiedziała chcąc zdjąć okrycie i oddać mi
je z powrotem.
Złapałem jednak jej dłonie i splotłem z nią palce, aby je
trochę zagrzać. Chciała coś powiedzieć, zauważyłem wahanie w
jej oczach.
-Matt, ja przepraszam, nie powinnam. - wykrztusiła po pewnym czasie.
- Nie chcę ci mieszać w głowie, nie chcę cię skrzywdzić,
jestem paskudna.
-Ciii. Nie myśl, żyj. - powiedziałem i złożyłem na jej ustach
soczysty pocałunek.;____; Zaufałam tym nagłym przypływom weny więc macie taki oto rozdział. Ale ponieważ pytacie się o Olivera to od razu mówię, że jeszcze będzie, będzie go bardzoo dużo. W sumie to ja już trochę wymyśliłam co się dalej będzie działo... ;)
Coś mi ten Matt nie pasuje, nie pytaj dlaczego ;___; On jest taki... Za dobry. Wiem, że to jest trochę dziwne, ale nie umiem ubrać w słowa tego, co teraz myślę o Mattcie. Macie. Matcie. Matt'cie. CHOLERA, JAK TO SIĘ ODMIENIA?
OdpowiedzUsuńOddaj swoje przypływy weny. Albo nie, pisz dalej, póki jeszcze tą wenę masz, bo piszesz dobrze. Czekam na nexta ;d
<3
OdpowiedzUsuńTylko tyle potrafie napisać :3
Zamień swoje dwa ostatnie rozdziały w prawdziwe życie i wklej do mojego na miejsce pecha do chłopców co? Kurna takie to piekne,że aż się wkurzyłam,że u mnie sie tyle nie dzieje :D
"To moja sprawa co i kiedy wkładam do ust. "-popłakalam sie przy tym ze smiechu i chwile trwało zanim pozbierałam sie by skończyć czytać :D kocham to opowiadanie dawaj dalej :D
A mi bardzo pasuje żeby Sharon była z Matt'em <3 Bardzo się ciesze że dodałaś kolejny rozdział tak szybko:3 Kocham to czytać i czekam na następne <3
OdpowiedzUsuńHm, no cóż. Ja tam dalej kibicuję Oliverowi, żeby wrócił do Sharon xD
OdpowiedzUsuńogólnie to jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział, to pomyślałam coś w stylu "askldjaslkjd" XDD
aw, twoja wena *-* dodawaj szybko nastęępny, strasznie mnie zaintrygowałaś tym wątkiem Matta <3
No dobra, to ja nie wiem co mam myśleć. Pierwsze co mi się nasuwa, to "Matko, ona obcałuje całe BMTH" i taki wielki banan na gębie...
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony ten wątek jadłowstrętu i samookaleczania, wydał mi się nieco przerysowany i sztuczny. Nie wiem czemu, jakoś tak ;_;
Dobra, mimo tego wiesz, że to co tworzysz jest genialne, więc nie będę już nic pisać.
Niech wena pozostanie z Tobą :-)
Wena jest = rozdział jest! :D
OdpowiedzUsuńBoski! Cóż więcej mogę powiedzieć? :)
Mam nadzieję, że Sharon wróci do Olliego, chociaż tu te wątki z Mattem też są bardzo ciekawe :)
Czekam na następne rozdziały, chcę się dowiedzieć jak to wszystko się rozwiąże :)
<3
OdpowiedzUsuńTyle ode mnie. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ona ma być z Olim ja cię nienawidzę ale uwielbiam no c:
OdpowiedzUsuń