Siedziałam
przy oknie i patrzyłam jak niebo stopniowo się rozjaśnia.
Przesiedziałam tu całą noc, wcale nie mogłam zasnąć. Może to
przez zmianę położenia, przeprowadzkę? Herbata w kubku, który
trzymałam w dłoniach już dawno wystygła i nie ocieplała
przyjemnie ciała jak wcześniej. Położyłam ją delikatnie obok
dwóch książek na białej szafce. Spojrzałam na ekran telefonu i
moim oczom ukazała się godzina 5:24. Podciągnęłam kolana pod
brodę i powoli zamknęłam oczy. Nie chciałam płakać –
mimowolnie coraz bardziej zaciskałam powieki byleby tylko żadna łza
nie wypłynęła z moich oczu. „Muszę być silna” - myślałam
gorączkowo, żeby odciągnąć myśli od tych wszystkich chwil, o
których tak bardzo chciałam zapomnieć. Mój umysł jednak miał
nade mną znaczną przewagę, przypominałam sobie zapach jego
perfum, widziałam uśmiech na jego twarzy, niemal czułam dotyk jego
dłoni wodzących po moim ciele. Nie dałam rady, kilka łez spłynęło
po twarzy rysując na niej samotne, wilgotne smugi. Te, które
niknęły po chwili były za stępiane przez kolejne i kolejne.
Jestem taka słaba, nienawidziłam siebie za to. Uderzyłam pięścią
w ścianę by choć trochę rozładować te emocje, które wciąż
uciążliwie się we mnie kumulowały i wołały o ujrzenie światła
dziennego. Zeskoczyłam z ogrzanego już parapetu i chwiejącym się
krokiem podeszłam w stronę łóżka. Położyłam się na nim kuląc
się jak najbardziej tylko mogłam. Najchętniej przeleżałabym tak
całe moje życie. Po niekrótkim czasie wreszcie się uspokoiłam,
przekręciłam się na drugi bok i wyprostowałam nogi. Nawet nie
wiem kiedy usnęłam.
Usłyszałam
mój dzwonek od telefonu. Przetarłam powoli twarz ręką i odebrałam
połączenie, nie patrząc nawet na ekran telefonu.
-Halo?
- mruknęłam cicho trąc oczy.
- Cześć
kochanie. - powiedziała mama. - Co słychać? Podoba ci się?
Kobieta
zaczęła zadawać mnóstwo pytań, na które odpowiadałam krótkimi
„Tak” lub „Nie” niekiedy zastąpione bezgłośnym
mruknięciem.
-Wiesz,
Oliver był wczoraj u mnie, pytał się o ciebie. - powiedziała
nagle
Zatkało
mnie, nie miałam najmniejszego pojęcia co powiedzieć. Poderwałam
się do pozycji siedzącej i zapytałam o pierwszą lepszą rzecz,
która przyszła mi do głowy.
-Nie
powiedziałaś mu gdzie jestem, prawda?
-Oczywiście,
że nie. Przecież ci obiecałam. Jednak myślę, że powinnaś z
nim porozmawiać, nie wygląda za dobrze. - powiedziała niepewnie
mama.-Przepraszam cię, ale muszę kończyć, ciocia mnie woła. Na razie, zadzwonię jeszcze. - dodałam szybko i rozłączyłam się.
Rzuciłam
telefon na łóżko i z niego wstałam. Zeszłam prostymi schodami
na dół do kuchni. Zobaczyłam na wysepce kartkę od cioci, na
której pisało, że jest w pracy i będzie wieczorem. Obok leżały
klucze od mieszkania. Może dzisiaj zwiedzę miasto? - pomyślałam.
Przydałoby się coś zrobić, nie będę cały dzień siedzieć w
domu i rozmyślać. Zrobiłam sobie kawę, którą szybko wypiłam i
poszłam się naszykować.
Po
niedługim czasie byłam już gotowa do wyjścia. Założyłam
okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z domu uprzednio zamykając
drzwi. Wyszłam na ulicę i nie bardzo wiedziałam, w którą stronę
się skierować. Po chwili namysłu poszłam po prostu przed siebie.
Wolnym
krokiem wędrowałam ulicą rozglądając się po budynkach,
ludziach. Wszyscy się gdzieś śpieszyli. Miałam wrażenie, że
jestem jedyną osobą, która chodzi zupełnie bez celu. Oglądałam
witryny różnorodnych sklepów krocząc powoli między ludźmi.
Usiadłam na ławce w jakimś niedużym parku przy ruchliwej ulicy.
Kilka par spacerowało tu trzymając się za ręce. Wyciągnęłam z
torebki ostatnio zakupione papierosy i odpaliłam jednego. Kilka
osób rzuciło mi pogardliwe spojrzenie, ale specjalnie się tym nie
przejęłam. Rozkoszowałam się nikotyną roznoszącą się po moim
ciele. Dawno nie paliłam, przyznam, że trochę mi tego brakowało.
Wstałam z zamiarem dalszego zwiedzenia miasta. Tym razem chciałam
się skierować w stronę plaży. Włączyłam sobie w telefonie
mapkę i skierowałam się we wskazaną stronę. Po półgodzinie
chodzenia wreszcie dotarłam na plażę. Tłumy ludzi – to
pierwsze co rzuciło mi się w oczy. Weszłam na rozgrzany piasek i
powolnym krokiem szłam wzdłuż brzegu ignorując te wszystkie
bezimienne twarze. Nie wiem ile tak szłam, ale w pewnym momencie
doszłam na dziką plażę. Nie było tu nikogo, tego mi brakowało.
Usiadłam na piasku wyciągając nogi przed siebie. Wpatrzyłam się
w wodę i horyzont. Siedzę sobie na plaży w Sydney. Takie proste,
a wręcz niewyobrażalnie dziwne. Zakryłam twarz w dłoniach. Pytał
się o mnie, zależy mu. Cały czas o tym myślałam. Nie chciałam,
ale to robiłam. Poczułam chłodny powiew wiatru na ramionach.
Momentalnie pojawiła się na nich gęsia skórka. Chciałabym się
teraz do niego przytulić. Poczuć jak otaczają mnie jego silne
ramiona. Znów poczuć się po prostu bezpiecznie. Już nie
płakałam, chyba wykorzystałam mój dzisiejszy limit. Słońce
zaczęło powoli zachodzić tworząc piękne barwy na niebie.
Wpatrywałam się zaczarowana w ten obraz. Kolejne wspomnienia
ryzowały się w mojej głowie. Jeżeli myślałam, że wyjeżdżając
zapomnę udowodniłam tylko jaka jestem naiwna. Nigdy nie zapomnę,
tego byłam pewna. Przyzwyczaję się tylko do obecnej sytuacji, ale
nie zapomnę. Oliver zostawił w mojej psychice swój własny ślad,
który na zawsze już pozostanie. Jest częścią mojego życia,
nieważne co by się wydarzyło. Krocząc swoją własną droą, z
każdym kolejnym krokiem napotykam się na jego ślad. Zapominanie
nie jest łatwe. Szczególnie, gdy się kocha.
Koszmar. Brak weny, brak weny totalny. Strasznie mi się nie podoba ten rozdział, ale musiałam coś dodać. Przepraszam, przepraszam, jeszcze raz przepraszam, że jest taki słaby. :c Nawet mi się nie chce go drugi raz przeczytać w celu poszukania błędów, taki jest beznadziejny. ;[
Booooże, ten rozdział jest cudowny! <3 Niech oni się pogodzą albo niech Oliver ją znajdzie! <3 Proooszę! <3
OdpowiedzUsuńDo następnego :)
Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
Sama jesteś słaba. Rozdział jest piękny, mrr, rawr i aww i tak dalej ;-; Żebym to ja umiała tak pisać... Tylko krótko troszkę. Ale jak na "brak weny" to i tak świetnie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu następnego, weny życzę! ;D
O jeju, świetne! *-*
OdpowiedzUsuńNiech Oliver ją znajdzie czy coś, noo ;___;
piszesz niesamowicie, ale chyba nie muszę ci tego powtarzać po raz setny xDD
wesołych świat i duuuzo weny! <3
Niech Oli ją znajdzie!!!! Rozdział smutny i o to mi chodziło! Ale obiecasz, że oni będą razem?
OdpowiedzUsuń'[..] zostawił w mojej psychice swój własny ślad, który na zawsze już pozostanie. Jest częścią mojego życia, nieważne co by się wydarzyło. Krocząc swoją własną drogą, z każdym kolejnym krokiem napotykam się na jego ślad. Zapominanie nie jest łatwe. Szczególnie, gdy się kocha. '
Mam taką samą sytuację co Sharon.. Chcę zapomnieć, a nie mogę.
Pozdrawiam,
Ewelina.
P.S.
Życzę dużo weny i Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!
Co ty gadasz? Rozdział jest świetny. Strasznie mi się podoba *o*
OdpowiedzUsuńAle Oli mógłby ją już znaleźć, czy coś xd Ale dobra, twoje opowiadanie, rób co chcesz ;)
Korzystając z okazji chciałabym zaprosić cię na mojego nowego bloga:
http://take-your-hand-in-mine.blogspot.com/
Tak na koniec jeszcze: Życzę Ci dużo weny i Wesołych Świąt. ;*
nie ważne,że krótki! Ważne,że świetny :3
OdpowiedzUsuńjest cudowny i awwww *o* serio piszę ,cholernie mi się podoba :3
przepraszam,że tak krótko skomentowałam ale sprzątnie ... rozumiesz ? ;<
nadrobię obiecuję <3
weny życzę ;*
nie wiem dlaczego sądzisz że jest zły, jest świetnyy <3 czekam na kolejne:*
OdpowiedzUsuńZnowu płakałam, jestem na to za słaba :( to jedyny Blog który aż tak wywarł na mnie jakiś...no wiesz..spowodował że zAczęłam przeżywać to razem z bohaterami :(
OdpowiedzUsuń