Mimo że był piątek nie odpuściłam sobie treningu po codziennej dawce zajęć. Jeszcze nigdy nie spotkałam się u siebie z taką ilością determinacji, którą dosłownie kipiałam. Wiedziałam, że muszę w zbliżający się wielkimi krokami występ, włożyć całą siebie, więc właśnie w taki sposób postępowałam. Z czasem przestałam już odczuwać początkowo pojawiające się zmęczenie, graniczące z wyczerpaniem organizmu. Kompletnie o to nie dbałam, moje zdrowie odsunęło się na bardzo daleki plan. Liczył się tylko występ.
Dzisiejszego dnia miałam szczęście, bo Anthony postanowił się nade mną zlitować i został ze mną na moment po zajęciach, abym mogła poćwiczyć różne kroki z partnerem. Byłam mu naprawdę wdzięczna, że poświęcił dla mnie swój czas, ale z przykrością stwierdziłam, że między nami nie wszystko jest w porządku. Sytuacja była dziwnie napięta, a przecież nic złego się nie wydarzyło. Odsunęliśmy się od siebie i nie do końca mi to odpowiadało, jednak nie mogłam nic na to poradzić. Starałam się nie zaprzątać sobie głowy sprawami, które mogłyby mnie w jakikolwiek sposób rozproszyć i odsunąć od zajęć. Ostatni tydzień pracowałam naprawdę ciężko, ale wbrew pozorom czułam się o niebo lepiej. Kochałam balet i byłam w stanie włożyć w niego całą siebie.
Już od trzech godzin kolejny wieczór spędzam na przestronnej sali do ćwiczeń. Anthony zostawił mnie przed chwilą samą, tłumacząc się jakimś ważnym spotkaniem. Dobrze wiedziałam, że chodzi o Vanessę, ale postanowiłam tego nie komentować. Nie chciałam się wtrącać w jego sprawy, a najwyraźniej on sam także nie zamierzał mi się zwierzać. Może poczułam się trochę urażona, ale jakoś się nad tym nie skupiałam. Byłam tylko ja, muzyka i taniec. Czułam wszystkie mięśnie na moim ciele, które już od dawna domagały się chociaż chwili wytchnienia. Był to jednak przyjemny ból, który niemalże wywoływał uśmiech na mojej twarzy.
Niespodziewanie do moich uszu doszło ciche chrząknięcie, które nie miało nic wspólnego z muzyką klasyczną wydobywającą się z głośników. Odwróciłam się gwałtownie w stronę, z której doszedł niepowołany dźwięk, a kiedy ujrzałam kto przede mną stoi moje funkcje życiowe zatrzymały się na ułamek sekundy. Szok to mało powiedziane biorąc pod uwagę uczucie, które mną zawładnęło. Oliver postanowił zaszczycić mnie swoją obecnością i to jeszcze w takim niespodziewanym momencie.
- Ładnie tańczysz. - odparł na pozór sucho, ale na jego błąkał się delikatny uśmiech.
Uniosłam swoje brwi nie ukrywając zdziwienia.
- Co ty tu robisz? - spytałam bezpośrednio.
Oliver zrobił kilka kroków, aby znaleźć się bliżej mojej sylwetki. Z zadowoleniem dostrzegłam, że na jego twarzy wciąż widniał lekko kpiący uśmieszek, tak bardzo dla niego charakterystyczny. Miał dobry humor.
- Czekałem pod szkołą, ale spotkałem tego twojego znajomego. Powiedział, że jeszcze ćwiczysz. - wzruszył ramionami lekko krzywiąc się na wspomnienie Anthony'ego.
Brunet chciał się ze mną spotkać. Jakaś część mnie na tą myśl podskoczyła z radości, ale byłam dość opanowana. Owszem, po naszej ostatniej rozmowie mogłam się tego spodziewać, ale na nic takiego nie liczyłam. Zbyt dużo słyszałam o jego podejściu do takich spraw i nie sądziłam, że będzie chciał w jakikolwiek sposób rozwijać tę znajomość. Tym bardziej, że jego charakter jest jaki jest. A jest beznadziejny.
- To miłe. - powiedziałam jedynie nie bardzo wiedząc jak mogę skomentować całą sytuację.
Oliver uśmiechnął się na te słowa i złożył na moich wargach, krótki pocałunek, jakby na powitanie, uprzednio odgarniając z mojej twarzy zbłąkane kosmyki włosów. Uwielbiałam kiedy trzymał na moim policzku swoją dłoń. Czułam się wtedy taka mała i bezbronna, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że znajduję się w najlepszych rękach pod słońcem.
- Co sądzisz o krótkiej wycieczce krajoznawczej? - mruknął pytająco w moim kierunku znów całując mnie w usta.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł. - szepnęłam odsuwając się na chwilę od jego spragnionych ust, aby po chwili na powrót do nich przywrzeć.
Nie mam pojęcia, czemu przy nim po prostu nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Jakby wraz z jego pojawieniem się w pobliżu, mnie mój umysł zaczął wariować. Wariował jeszcze bardziej, gdy czułam na swoich biodrach stanowczy uścisk jego dłoni niepozwalających mi się odsunąć nawet na milimetr. Do moich uszu wciąż docierała spokojna muzyka klasyczna, która wydała mi się w tym momencie zupełnie niepasującym elementem. Kompletnie odstawała od mojego przyśpieszonego tempa i namiętnych pocałunków, którymi obdarowywał mnie Oliver, a na które odpowiadałam z taką samą pasją.
- Przebiorę się. - powiedziałam w końcu, kiedy oderwałam się od męskich warg.
Oliver kiwnął głową, po czym klepnął mnie w tyłek na odchodnym. Pisnęłam cicho, bo kompletnie się tego nie spodziewałam, na co on jedynie parsknął śmiechem. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i bez słowa, szybkim krokiem skierowałam się w stronę szatki. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania do ćwiczeń, aby po chwili opuścić już pomieszczenie w zwykłych dżinsach, jakiejś ciepłej bluzie i z rozpuszczonymi włosami oraz niewielką torbą na ramieniu. Oliver wyciągnął dłoń w moim kierunku, bez najmniejszego wahania splotłam z nim swoje palce. Przeszliśmy przez opustoszały korytarz, aby po chwili znaleźć się przy samochodzie bruneta.
Mruknęłam ciche podziękowanie, gdy otworzył mi drzwi pasażera. Usiadłam na „swoim” miejscu, wlepiając spojrzenie w sylwetkę mężczyzny okrążającego maskę auta. Kiedy znalazł się obok mnie, z moich ust wypłynęło krótkie pytanie:
- To gdzie jedziemy? - spojrzałam na profil jego twarzy.
Wbrew pozorom lubiłam jeździć z nim samochodem. Był w pełni skupiony na drodze i chyba nic nie było go w stanie rozproszyć.
- Nie zadawaj pytać. - odpowiedział krótko nawet na mnie nie patrząc, wykręcając równocześnie samochód.
Uniosłam swoje brwi i bezwiednie opadłam na fotel. Zapowiadało się ciekawe zakończenie tego dnia...
Wiem, że krótki, ale wolałam chociaż dodać tyle. Po przerwaniu w środku sceny łatwiej będzie mi się zabrać do pisania kolejnej części. Komentujcie i odwiedzajcie mnie na Wattpadzie!!! :*
https://www.wattpad.com/story/61647630-our-swan-song/parts
Prawidłowe zakończenie weekendu
OdpowiedzUsuńTak cholernie się cieszę, kiedy dodajesz nowe rozdziały, serio.
Postawa Anthony'ego mnie trochę irytuje, kurde, przecież nie musi się nagle odsuwać od Destiny, bo znowu spotyka się z Vanessą, ale dobra, faceta naprawdę nie da się ogarnąć. Mejbi to dlatego, że trochę mu głupio, toż to niedawno tak na nią jechał, a teraz znów się z nią spotyka xd
Nooo i Oliver! Taka postawa mi się podoba, taki tajemniczy romantyczny Sykesik, no po prostu idealnie!
Standardowo rozdział perfecto, błędów nie zauważyłam, nie wiem ile razy Ci to będę mówić, ale jesteś moją boginią przez to opowiadanie!
Nie zwalniaj tempa, życzę duuużo weny i jeżeli nie rozumiesz tego komentarza too się nie martw, późno już i ten,hahahah xd
Dobranoc!
A nie, wróć!
Co to wattpada!
Przeczytałam, zapowiada się świetnie, ale muszę w końcu założyć to konto, żeby skomentować itp XDD
No to teraz tak na serio, weny weny weny, dobranoc!
Oliver swoją drogą, ale jaki piękny początek! Przybliżyłaś nam nieco jej pasję, która do tej pory najczęściej była jedynie tłem. Z jednej strony...takie poświęcenie teoretycznie nie jest zdrowym podejściem, ale z drugiej - to piękne.
OdpowiedzUsuńA Oli...wszystko wraca do "normalności" aczkolwiek coś czuję, że jeszcze trochę nerwów popsuje :D
Rozdział może i krótki, ale przyjemny i wzbudza ciekawość :)
No nareszcie! Nie mogłam się doczekać.Co tam,że rozdział krótki ważne,że jest. ^^ Antony trochę mnie wkurza.Wygląda jakby chciał unikać Dest (napisałam jej imię w skrócie).
OdpowiedzUsuńCo do Olivera to normalnie zadziwia mnie!
Widać,że ją mocno kocha.
Nie mogę doczekać się występu Dest. Ale będzie wtedy akcja! :D
Ja biorę się za Wattpada.
Życzę weny oraz spokojnego weekendu.
Pozdrawiam! :*
Boże uwielbiam to dziewczyno
OdpowiedzUsuńKocham Olivera ale zaintrygowal mnie dziś przede wszystkim balet czekam na kolejny
Kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuń