wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 8.

     Alkohol buzował w moich żyłach skutecznie przytłumiając jakiekolwiek objawy racjonalnego myślenia. Po wyczerpującym tańcu z jakimś zupełnie nieznajomym mi chłopakiem postanowiłam wyjść na zewnątrz. Z trudem pokonałam dzielącą mnie odległość od wyjścia by po chwili już znaleźć się na świeżym powietrzu. Zamknęłam za sobą drewniane drzwi tym samym powodując, że głośna muzyka zdecydowanie ucichła. Rozejrzałam się wkoło, nie było tu żywej duszy. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jest zimno. Chłodne powietrze nieprzyjemnie przenikało przez moją rozgrzaną skórę. Odetchnęłam cicho i przysiadłam na dość sporych rozmiarów głazie leżącym na przystrzyżonym trawniku. Wyciągnęłam nogi i zaczęłam się bawić swoimi palcami u rąk. Było na tyle zimno, że moje i tak już zawsze chłodne dłonie przybrały brzydką czerwoną barwę. Szumiało mi w głowie więc zaczęłam oddychać głęboko chcąc trochę ochłonąć. Spojrzałam na rozgwieżdżone i bezchmurne niebo, na którym widniał księżyc. Odgarnęłam kilka kosmyków z twarzy, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Po chwili z domu wyszła ta sama dziewczyna, którą wcześniej widziałam z Oliverem. Zaraz za nią z mieszkania wyłonił się Sykes.
-Jesteś kurwa żałosna! - krzyknął do jej pleców chyba nie zdając sobie sprawy z mojej obecności.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie chcąc najwyraźniej uderzyć go w twarz. Zmrużyłam oczy kiedy bez trudu zatrzymał jej dłoń. Przypatrywałam się ich kłótni wysłuchując kolejnych przekleństw i obelg. Tak bardzo byli pochłonięci sprzeczką, że czułam się niemal niewidzialna. Po chwili jednak nieznajoma zwyczajnie odeszła, a Oliver nie zadał sobie tego trudu by za nią biec.
Przeczesał dłonią włosy i rozejrzał się wkoło. Gdy jego oczy dostrzegły moją sylwetkę od razu podszedł w stronę głazu, na którym siedziałam.
-Jeszcze ty... - odparł zrezygnowany zasiadając tuż obok mnie.
Parsknęłam śmiechem i przesunęłam się trochę robiąc mu tym samym miejsce. Wyciągnął z kieszeni papierosa i odpalił go bez słowa. Przypatrywałam mu się przez dłuższą chwilę zastanawiając się o czym myśli. Sama nie wiem czemu, ale w tej chwili zupełnie mi nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie – czułam się wyjątkowo dobrze siedząc obok niego.
-Czemu za nią nie pobiegłeś? - spytałam po kilku minutach przerywając tym samym głuchą ciszę.
Zawahał się.
-Bo nic do niej nie czuję. - odparł obojętnie zaciągając się papierosem.
Zmarszczyłam tylko brwi próbując przetrawić jego słowa. Po chwili Oliver podsunął mi papierosa przy okazji uśmiechając się nawet delikatnie.
-Nie palę. - powiedziałam, a moje kąciki ust mimowolnie powędrowały w górę.
-Świętoszka. - przewrócił ciemnymi oczami i zaciągnął się mocno dymem.
Nagle wypuścił go wprost na moją twarz. Zaczęłam kaszleć i odpędzać szary obłoczek ręką od mojej twarzy. Odpowiedział mi tylko cichy chichot z jego strony. Posłałam mu mordercze spojrzenie starając się wyglądać choć trochę groźnie, ale raczej mi to nie wychodziło.
Kręciło mi się w głowie, kiedy przyglądałam się jego twarzy, po której błąkał się delikatny uśmiech. Przez myśl przeszło mi tylko, że sprawia wrażenie zupełnie beztroskiego, gdy niespodziewanie jego usta znalazły się na moich.
Momentalnie zapragnęłam się odsunąć, ale Oliver jakby się tego spodziewając pokierował swoją dłoń na tył mojej głowy. Czułam, że mój rozum pragnie krzyczeć, gdy bez zastanowienia oddałam pocałunek pochylając się w stronę chłopaka. Gdy tylko wyczuł mój brak oporu jego dłoń powędrowała na mój policzek gładząc przy tym delikatnie skórę. Całował stanowczo, a jego usta były lekko spierzchnięte, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. W mojej głowie rozszalało się mnóstwo myśli, lecz zdecydowaną większość z nich przytłumił alkohol.
-Co ty wyprawiasz? - spytałam odsuwając swoje usta od jego warg odzyskując tym samym resztki honoru.
Rzucił mi tylko krótkie spojrzenie i na powrót połączył nasze wargi. Kątem oka dostrzegłam jak wypuszcza z drugiej dłoni zgaszonego już papierosa.
-Całuję cię. - odparł pomiędzy krótkimi pocałunkami.
Och, dobrze wiedzieć – pomyślałam. Jego ciemne włosy były miłe w dotyku i przyjemnie wypełniały przestrzeń między moimi palcami.
Po chwili dotarło do mnie co ja robię. Odskoczyłam od niego gwałtownie i natychmiast wstałam z tego przeklętego głazu. Było mi gorąco choć wiał przeraźliwie zimny wiatr.
Oliver spojrzał na mnie jakby nic się nie stało i najzwyczajniej w świecie przejechał kciukiem po lekko spuchniętych wargach. Zmrużyłam jak dotąd szeroko otwarte oczy i odwróciłam się w stronę domu. Nie chciałam wracać z bratem. Musiałam się przejść.
-Odprowadzę cię. - usłyszałam za swoimi plecami jego głos.
Zarzucił mi na ramiona czarną bluzę, której wcześniej nie dostrzegłam.
Szczerze mówiąc bałam się cokolwiek powiedzieć. Byłam cholernie zażenowana tym co się stało. Oliver też nic nie mówił, ale uśmiechał się półgębkiem ze wzrokiem utkwionym przed siebie.
Szliśmy w ciszy mijając kolejne domki, potem kamienice. Uliczne latarnie oświetlały drogi rzucając ciepłe światło na asfalt. W mojej głowie jak echo obijało się tylko jednoznaczne -  'jestem idiotką'. 


Cholera. 
Krótkie i niesprawdzone. Przepraszam. Nie mam weny. Przepraszam. 

13 komentarzy:

  1. Jest świetne ^^ z jakiegoś powodu sie tego spodziewałam ale juz mniejsza o to :p jest serio dobrze, czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro stworzyłaś ten rozdział bez weny, to aż się boję pomyśleć, co mogłabyś napisać mając wenę:) Podobał mi się. W sumie, to chyba jeden z trzech blogów, który czytam, gdzie występuje Oli :o Rany, nie wiem co napisać, padam na twarz, więc przepraszam. To jeszcze życzę weny. Dużo weny.
    P.S. Jeśli przy okazji nie będziesz miała co czytać, zapraszam do mnie:D Jest tam duuużo rozdziałów. http://myworld-meandblackveilbrides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyszukuje ostatnio blogi z Olim i cieszę się, że tu trafiłam.
    Piszesz lekko, historia nie jest oklepana i mega wciąga.
    No cóż, zamierzam czytać i wyczekiwać na nowy rozdział ;)

    No i przy okazji mogę zaproponować wpadnięcie do mnie.
    Historia o Oliverze Sykesie i Hannah Snowdon.

    http://olivier-sykes-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAA Rozdział!!! :D
    A tak do rzeczy. Podoba mi się taki obrót spraw. Bardzo :)
    I Twój sposób pisania również mi się podoba, nawet jeśli "nie masz weny" (seeeerio? :o). Ale to żadna nowość.
    To ja trzymam kciuki, żeby wena więcej od Ciebie nie uciekała, a Ty od nas :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie czekałam na nowy post na Twoim blogu i się nie zawiodłam! Świetny rozdział, niesamowicie się wczuwam gdy czytam. Więcej wiary w swoje umiejętność, bo świetnie piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Twój blog i kiedy weszłam tu i zobaczyłam że dodałaś nowy rozdział uśmiech sam pojawił mi się na twarzy :D
    Rozdział jest świetny!
    Życzę duuużo weny i mam nadzieję że niebawem dodasz kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję!!!Na reszcie napisałaś <3333 świetne

    OdpowiedzUsuń
  8. JEZU WRESZCIE DODALAS <3 mega rozdzial,faktycznie krotki ale strasznie uroczy,nie moge sie doczekac tego co bedzie dalej <3 /sue

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, witam. Dzisiaj zaczęłam czytać i właśnie skończyłam. Bardzo podoba mi się sposób w jakim opisujesz to wszystko XD Ogólnie, wszystko mi się podoba i generalnie jest to oryginalne opowiadaaanie. Zapraszam do siebie i nie trzymaj mnie długo bez rozdziału, oki? ;_;
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny rozdział, bo nie mogę się doczekać! :D
    nie każ nam znowu długo czekać :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale mnie długo nie było i tutaj i właściwie wszędzie. Przepraszam.
    Pocałunek niesamowicie realny. Sykes tak cholernie pociągający. Hope zwyczajna, ale prawdziwa, to nie jest kolejna zagubiona dziewczynka, która spotyka wielkiego gwiazdora w kawiarni i zakochuje się w nim z wzajemnością.
    Piszże, dziewczyno. Czekam.

    B.

    OdpowiedzUsuń
  12. Za co ty nas przepraszasz?! Rozdział jest cudowny *-*
    Uśmiech nie schodzi mi z twarzy c:

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

.