Zaspana zwlekłam się z wygodnego
łóżka. Nienawidziłam porannego wstawania. Podziwiałam Matta,
który od razu po usłyszeniu budzika wstawał bez żadnego problemu.
Właśnie Matt... nie odbierał ode mnie ostatnio telefonów. Pewnie
był zwyczajnie zajęty, ale zaczęło mi brakować spokojnych rozmów
z bratem. On zawsze potrafił podnieść mnie na duchu.
Powolnym krokiem skierowałam się w
stronę mojej łazienki. Wykonałam poranną toaletę, jak każdego
poranka. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i ochlapałam twarz
zimną wodą, chcąc się trochę rozbudzić. Jakimś cudem
poskutkowało. Już trochę ożywiona wróciłam do pokoju i
zaczęłam pakować swoją torbę na dzisiejszą, pierwszą próbę.
Przyznam, że byłam podekscytowana i przeraźliwie ciekawa osoby, z
którą będę tańczyć. Zrzuciłam z siebie dużą, męską
koszulkę, którą zabrałam kiedyś tacie i dresowe spodenki po czym
ubrałam się w czarną spódnicę tubę i koszulkę na ramiączkach
tego samego koloru. Spojrzałam za okno: gałęzie drzew rosnących
po przeciwnej stronie ulicy kołysały się na dość mocnym wietrze.
Zdecydowałam się więc też na biały, delikatny i luźny sweterek.
Na usta nałożyłam tylko pomadkę bo nie chciałam, żeby makijaż
spłynął mi na ćwiczeniach. Zabrałam swoją torbę i wyszyłam z
pokoju zamykając za sobą drzwi. Na dole był tylko tata, bo mama
wyszła wcześniej.
-Hej. - przywitałam się z nim
nastawiając wodę na herbatę.-Dzień dobry. - odpowiedział oschle najwyraźniej wciąż obrażony, za tamtejszą kolację.
Przewróciłam oczami i dolałam mleka
do mojej herbaty. Postawiłam kubek na stole i zabrałam się za
robienie kanapki. Ojciec wstał od stołu i skierował się w stronę
wyjścia.
-Mam cię odwieźć czy pojedziesz
autobusem? - krzyknął z przedpokoju.
-Wolałabym pojechać z tobą, ale
chciałam jeszcze zjeść. - odkrzyknęłam.
-W takim razie pojedziesz
autobusem. - powiedział wchodząc do kuchni i poprawiając krawat.
- Śpieszy mi się. - dodał.
Spojrzałam na niego ze złością i
bez słowa wzięłam jabłko, które wsunęłam do torby. Ile można
być obrażonym? Zostawiłam moje niezjedzone śniadanie i
skierowałam się za tatą do wyjścia. Założyłam jeszcze bordowe
martensy i wyszłam z mieszkania od razu zbiegając po schodach.
Szybkim krokiem podeszłam do drzwi pasażera auta taty i natychmiast
weszłam do środka, gdy tylko usłyszałam dźwięk zamka.
Jazda minęła nam w totalnej ciszy i w
dość napiętej atmosferze. Miałam jakieś dziwne wrażenie, że
powodem jego nieznośnego zachowania nie jest tylko obecna sytuacja w
domu. Chyba coś go gryzło, a że nie należał do zbyt otwartych
ludzi nie mogłam nic na to poradzić. Gdy podjechaliśmy pod szkołę
wreszcie otworzyły mu się usta.
-Jestem z ciebie naprawdę dumny. -
powiedział a ja ucieszyłam się, że tym razem to nie jest żadna
uszczypliwa uwaga.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się
pod nosem.
Odpięłam pasy i otworzyłam drzwi
chcąc wyjść.
-Kocham cię tato. - dodałam
odwracając się jeszcze w jego stronę.
-Ja ciebie też. - odparł i
obdarzył mnie uśmiechem.
Zatrzasnęłam drzwi i powolnym krokiem
skierowałam się w stronę szkoły. Jakież było moje zdziwienie,
gdy ujrzałam Anthony'ego opartego o jedną z kolumn . Pierwszy raz
to on czeka na mnie, a nie ja na niego. Podeszłam do chłopaka i
zdjęłam mu słuchawki z uszu bo przecież nawet mnie nie zauważył.
-No, no. Jestem pełna podziwu. -
powiedziałam kiwając głową z uznaniem.
-Wreszcie! Ile można czekać? -
odparł
-Żartujesz sobie? A jak ja tu
sterczę nie powiem... - odparłam oburzona
-Och zamknij się już. - przerwał
mi w połowie zdania.
Chciałam jeszcze coś dodać, ale
sobie odpuściłam. Weszliśmy do szkoły od razu kierując się w
stronę dużej sali, gdzie odbywały się przesłuchania. W środku
nie było zbyt wiele osób. Wbrew pozorom ról w sztuce nie było za
dużo, z tym że każdy miał swojego zastępcę. Rozejrzałam się
po wszystkich a moją uwagę przykuł jeden chłopak. Stał samotnie
przy lustrzanej tafli z telefonem w ręku. Nie widziałam go nigdy
wcześniej więc pewnie to z nim będę tańczyć. Był dość
wysoki, brunet, przystojny. Wyglądał na miłego. Trąciłam
ramieniem Anthony'ego i kiwnęłam głową w kierunku chłopaka.
-Jak myślisz dobrze trafiłam? -
spytałam chociaż mój przyjaciel raczej nie znał się na ludziach
biorąc pod uwagę z kim chodził wcale nie tak dawno temu.-Chodź, sprawdzimy. - wzruszył ramionami i skierował się w stronę chłopaka.
No tak, Anthony nigdy nie miał
problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. W jego przypadku to
było coś naturalnego podejść i zagadać. Gdyby nie był pewny
siebie pewnie byśmy się nie znali, bo to on zrobił ten pierwszy
krok.
-Co ty robisz? Wracaj! - mruknęłam
chcąc go przyciągnąć z powrotem. Był jednak za silny i to ja
wylądowałam przy jego ramieniu.
Prychnęłam rozwścieczona, a ten
tylko się zaśmiał. Szybko przybrałam jednak uśmiech na twarz bo
zbliżyliśmy się do mojego „partnera”.
-Hej. Ty jesteś pewnie... - zaczął
Anthony, ale chłopak przerwał mu w pół zdania.
Podniósł głowę i spojrzał na nas,
a jego brązowe oczy zaświeciły się radośnie. Chyba się
ucieszył, że nie będzie musiał już tu tak stać samotnie z
telefonem. Pewnie nikgo nie znał z Sheffield, w końcu był z
Londynu i to tam się uczył.
-Harry. - uśmiechnął się
podając dłoń Anthony'emu, który też się przedstawił. - Wy
wiecie pewnie, która to jest Destiny? Mam z nią tańczyć, a dość
sporo tu dziewczyn. - odparł kierując swoją dłoń na szyję w
geście zakłopotania. - Mam taką cichą nadzieję, że będzie
ładna. - zaśmiał się patrząc na nowo poznanego kolegę.
-To się nie przeliczyłeś. -
Anthony spojrzał na mnie znacząco.
Zarumieniłam się nieznacznie i
obdarzyłam Harry'ego przyjaznym spojrzeniem.
-To ja. - mruknęłam zawstydzona.-Miałeś całkowitą rację. - powiedział uśmiechając się zalotnie.
Zignorowałam to i odwróciłam wzrok w
stronę profesora Millera, który właśnie wszedł do sali. Na jego
widok przypomniałam sobie o tej całej chorej sytuacji.
Zastanawiałam się czy do niego też doszły te idiotyczne plotki.
Kilka osób spojrzało na mnie z dziwnymi uśmiechami na twarzy, gdy
ten zaczął mówić. Nie zwróciłam na to większej uwagi tak jak
chłopaki za moimi plecami, którzy zawzięcie dyskutowali na jakiś
temat.
-To dla was ogromne wyróżnienie.
Uwierzcie mi, że niezmiernie ciężko było dokonać wyboru. -
powiedział nauczyciel – Razem z profesor Cooper pokładamy w was
duże nadzieje. Czeka was naprawdę ogromny wkład pracy, więc
jeżeli komuś to nie odpowiada proszę wyjść w tej chwili. -
rozejrzał się po sali jakby naprawdę myślał, że ktoś teraz
opuści pomieszczenie i dodatkowo trzaśnie drzwiami. - Na koniec
jeszcze chciałem wam przedstawić mojego ucznia Harry'ego, który
wcieli się w rolę księcia. - w tym momencie wszyscy spojrzeli na
chłopaka stojącego za moimi plecami i wciąż rozmawiającego z
Anthonym. - Ale jak widać KSIĄŻĘ jest zbyt zajęty dyskusją z
panem Craigiem. - powiedział podnosząc brwi.
Odwróciłam się w ich stronę i
obdarzyłam morderczym spojrzeniem, po którym zorientowali się
dopiero, że to o nich mowa. Uśmiechnęli się głupkowato, a
Anthony pomachał do nauczyciela, na co kilka osób wybuchło głośnym
śmiechem.
-Dziękuję Destiny, jak widać
jesteś bardziej skuteczna ode mnie. - powiedział uśmiechając się
w moją stronę profesor.
W tym momencie doszłam do wniosku, że
do Millera raczej nie dotarła żadna z tych plotek,więc chyba nie
mam żadnych większych powodów do zmartwień. Niech ludzie gadają.
Kogo ja chcę oszukać? Zawsze będę
się przejmować tym co inni o mnie myślą. Nienawidzę tego. Po
prostu nie znoszę. Wmawianie sobie, że jestem twarda nic nie
zdziała. Chyba pora się z tym pogodzić, prawda? Uhm... łatwo
powiedzieć.
Otrząsnęłam się, gdy do sali weszła
profesor Cooper. Klasnęła w dłonie i kazała nam się przebrać.
Skierowałam się do szatni dziewczyn i wyciągnęłam z torby strój
do ćwiczeń. Szybko się przebrałam, żeby nie musieć przebywać w
towarzystwie tych wszystkich żmij. Mogłam się założyć, że gdy
tylko opuściłam szatnię rozpoczęła się w niej gorąca dyskusja
na mój temat. Podeszłam do drążka i zaczęłam się rozciągać.
Po chwili obok mnie pojawiła się profesor Cooper.
-Mam nadzieję Destiny, że mnie
nie zawiedziesz. - powiedziała patrząc mi w oczy tym swoim
przeszywającym spojrzeniem.-Dziękuję za szansę. - odparłam stając naprzeciwko niej.
-Jesteś utalentowana, to
niewątpliwe. Byłabym niesprawiedliwa, gdybym wybrała kogoś
innego. - uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
W sali pojawiła się już cała
reszta, więc odeszła ode mnie stając na środku
Zaczęła się próba. Cóż, próba
jak próba. Nic nadzwyczajnego. Wykonywaliśmy kolejne ćwiczenia i
przyznam, że po tych dwóch godzinach ciągłego ruchu byłam już
zmęczona, a to jeszcze nie koniec. Znaczy dla innych owszem, ale ja,
Harry i Anthony oraz Vanessa musieliśmy przećwiczyć jeszcze
wszystko tylko, że wspólnie. Tym razem zajęcia poprowadził
profesor Miller. Myślę, że chyba po to go tutaj sprowadzili.
Pewnie specjalizował się w trenowaniu par.
-A więc Harry z Destiny, a Anthony
z Vanessą. - mruknął patrząc w kartkę. - Dokładnie. - dodał
odkładając ją na mały, drewniany stolik.
Anthony stanął obok swojej byłej
dziewczyny z dość niemrawą miną. Vanessa zaś zachowywała się
jakby w ogóle nie istniał. Mimo wszystko ja nadal uważam, że ona
wciąż coś do niego czuje tylko stara się to ukryć pod maską
wrednej zołzy.
-Co on taki skrzywiony? - szepnął
Harry przysuwając się do mnie nieznacznie.
-Chodzili kiedyś ze sobą. -
odpowiedziałam starając się skupić na tym co tłumaczył
profesor.
Miller podszedł do Vanessy i
zademonstrował nam ćwiczenie. Spojrzałam niepewnie na Harry'ego.
Nigdy wcześniej z nim nie tańczyłam, nie wiedziałam jaki jest,
jakie ma ruchy. Anthony'ego pod tym względem znałam doskonale i
naprawdę żałowałam, że z nim nie tańczę, ale trzeba podejmować
wyzwania.
-No Harry, tylko się skup. -
powiedział profesor patrząc na ucznia.
-Ja zawsze jestem skupiony, sorze.
- uśmiechnął się do niego radośnie.
Na pierwszy rzut oka było widać, że
Harry był ulubieńcem Millera, bo dobrze się dogadywali. Miło
poznać nauczyciela z pasją, a człowiek, który będzie nas szkolił
na pewno taki właśnie jest.
-Jasne, szczególnie wtedy jak... -
zaczął mężczyzna, ale jego wypowiedź została szybko przerwana.-No o czym sor mówi? Lepiej jej nie straszyć. - zaśmiał się patrząc na mnie.
Otworzyłam szeroko oczy i kierowałam
swój wzrok to na jednego, to na drugiego.
-Nieważne. - dodał Harry
uśmiechając się uroczo.
Wzruszyłam tylko ramionami i
odsunęłam się od niego kilka kroków. Czułam, że Miller się nam
przygląda z zaciekawieniem. Wykonałam płynne suivi* i zaraz przed
Harry'm zrobiłam Pas de
soubresaut**. Chłopak złapał mnie zręcznie w talii i chwilę
potem odstawił na parkiet. Zakończyłam tradycyjnie w V pozycji***.
Przyznam, że Harry był całkiem dobry w partnerowaniu. Czułam, że będzie mi się z nim dobrze współpracowało.
-Dobrze. - mruknął Miller. - Powinieneś ją trochę wcześniej złapać, od razu, gdy zauważysz jak tułów wygina się do tyłu, rozumiesz? - spytał patrząc na Harry'ego.
-Jasne. - powiedział zdając
sobie sprawę ze swojego błędu.
Osobiście w ogóle mi to nie
przeszkadzało, ale widocznie miało jakieś tam znaczenie.
-Jeszcze raz. - odparł profesor.
Wykonywaliśmy kolejne kroki, a czas
jakoś szybko upłynął. Nim się obejrzałam był koniec próby.
Profesor podziękował nam i udał się ku wyjściu. Anthony
natychmiast podszedł do mnie i Harry'ego nie ukrywając swojej
złości.
-Musieli wybrać akurat ją? -
warknął wściekły.
-Przestań. - powiedziałam bo
Vanessa zbliżała się w naszą stronę.
-Hmm, Anthony mogę cię na chwilę prosić? - spytała patrząc na chłopaka.
-Hmm, Anthony mogę cię na chwilę prosić? - spytała patrząc na chłopaka.
Ten tylko wzniósł oczy ku górze,
ale odwrócił się w jej stronę. Złapałam Harry'ego za nadgarstek
i odciągnęłam go od byłej pary. Nie chciałam im przeszkadzać,
więc wyszliśmy z sali. Zniknęłam za drzwiami do damskiej szatni i
zaczęłam się przebierać w swój normalny strój. W momencie, gdy
zakładałam bluzkę drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka
wpadł Harry. Chłopak odwrócił się do mnie plecami i zamknął za
sobą drzwi.
-Co ty wyprawiasz?! - spytałam
oburzona i czerwona ze złości.
-Już? - spytał mając na myśli,
czy może się już odwrócić.
Szybko zarzuciłam na siebie bluzkę
i odpowiedziałam twierdząco.
-Anthony powiedział, żeby na
niego nie czekać i zniknął, gdzieś z tą całą Vanessą czy jak
jej tam. - odparł z uśmiechem na ustach. - Myślisz, że do siebie
wrócą? - dodał po chwili.
Wcisnęłam na nogi martensy i
zabrałam swoją torbę z ławki. Wyszłam z szatni z chłopakiem i
wzruszyłam ramionami.
-Sama już nie wiem. Z jednej
strony wydaje mi się, że ona wcale nie jest taka zła, ale z
drugiej to coś mi mówi, że Vanessa knuje jakąś swoją intrygę.
- odparłam obojętnie zgodnie z prawdą.
Spojrzał na mnie rozbawiony
dotrzymując mi kroku.
-Brzmi jak z jakiejś kiepskiej
komedii o rozpieszczonych nastolatkach, serio. Swoją drogą może
dasz się zaprosić na kawę? - zapytał z rozbrajającym uśmiechem
na ustach.
Nie potrafiłam mu odmówić, więc
tylko się zgodziłam. Nie musiałam wracać do domu od razu po
szkole także nic nie stało na przeszkodzie.
-Chwila, ty w ogóle znasz miasto?
- skierowałam pytanie w jego stronę, gdy już opuściliśmy
szkołę.
-Nie bardzo. - posłał mi
zakłopotane spojrzenie.
Zaśmiałam się tylko i pokierowałam
nas w stronę moich ulubionych miejsc w Sheffield. Pokazałam mu,
gdzie są najlepsze cukiernie restauracje, gdzie chodzę na lody i
które kawiarnie są moimi ulubionymi. Sądząc po jego wyrazie
twarzy chyba mu się tu spodobało. Sama też je lubiłam, było
piękne na swój sposób. Tętniło życiem, ale jednocześnie nie
było zatłoczone, jak na przykład Londyn czy inne europejskie
metropolie. Harry opowiadał mi trochę o swojej rodzinie, ja o
swojej i nawet nie wiem kiedy upłynęło te kilka godzin.
* to taki krok, w którym baletnica "pływa" po parkiecie
** wyskok, gdzie plecy wyginają się w charakterystyczny łuk
*** w balecie wyróżnia się V pozycji, to jedna z nich
* to taki krok, w którym baletnica "pływa" po parkiecie
** wyskok, gdzie plecy wyginają się w charakterystyczny łuk
*** w balecie wyróżnia się V pozycji, to jedna z nich
Taki nijaki, ale powiem Wam, że jestem zadowolona. Nawet nie wiem czemu. ;]
Oliver Księciem tańczącym balet? NO NAWET JA BYM TEGO NIE WYMYŚLIŁA. No błagam, wyobraźcie go sobie... Nieważne. XD To nie na moją psychikę, zdecydowanie nie. W następnym rozdziale nasz czołowy drań powinien się już pojawić. Swoją drogą chciałam podziękować za wszystkie wyświetlenia, komentarze i obserwatorów. Nie wyobrażacie sobie jak to ułatwia pisanie. Jesteście najlepszymi czytelnikami pod słońcem. <3
Tak w ogóle rozważam założenie drugiego bloga, bo piszę drugie opowiadanie o innej tematyce niż ta, ale się trochę obawiam. Szczerze mówiąc już mnie męczy pisanie kolejnych rozdziałów i zapisywanie ich tylko na martwym dysku. ;c Sama nie wiem, pomóżcie coś.
Rozpisałam się trochę, ale już spadam. NIE BĘDĘ WAS KATOWAĆ. ;D
Dziękuję Wam i proszę o komentarze bo pod ostatnim postem pozytywnie mnie zaskoczyliście!
Moje wyobrażenie Harry'ego. Jak znalazłam to zdjęcie to już wiedziałam, że to on. XD
rozdział super,ale gdzie Oli?;-;
OdpowiedzUsuńOli baletnica... o nie wyobraziłam to sobie XDD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Pewnie ten Harry coś tam namiesza
A co do drugiego bloga..Podoba mi się wszystko co piszesz, więc tym razem pewnie nie będzie inaczej ;D
Życzę weny i czekam na kolejny xx
Serio mnie przestraszyłaś. Też myślałam, ze to Oli będzie księciem, a to byłoby dziwne >.< Rozdział super. Czekam na następny (:
OdpowiedzUsuńCzołowy drań XD
OdpowiedzUsuńJezu no rozdział super, coś czuję, że ten Harry tam może troche namieszać i coś się tam przez niego wydarzy,że on nie jest tylko chwilową postacią ,ale to tylko takie moje podejrzenia ;) Mam nadzieję ,że nie zniknie zbyt szybko :( Czekam na kolejny rozdział bo na ten nie mogłam się doczekać (wiem jestem niecierpliwa). Życzę Ci duużo weny! :)
A w kwestii drugiego bloga to moim zdaniem fajny pomysł, z chęcią poczytałabym jeszcze inne Twoje dzieła więc możesz być pewna że jeden czytelnik na pewno się znajdzie! :)
O BOŻE O BOŻE. Dziewczyno, jak ty to robisz???? To zdjęcie Harry'ego..... Podczas czytania wyobraziłam go sobie dokładnie IDENTYCZNEGO, zaczynam się bać XDDDDDDD
OdpowiedzUsuńRozdział peeerfekcyjny, super. Długość jest w sam raz, utrzymany w fajnej atmosferze, nie za dużo opisów, no idealnie. Oby tak dalej <3
Niesamowicie opisałaś ową lekcję tańca, tak realistycznie, czułam się jak obserwator stojący z boku, wielki plus! :3
Lubię Anthony'ego, chyba to już kiedyś pisałam, ale nie zaszkodzi powtórzyć <3 luuubię go. Bardzo XD
Chcemy więcej Olivera, mam nadzieję, że pojawi się niebawem?
Całej masy weny, słoneczka w wakacje ii czekam! <3
Dlaczego Oliver nie jest księciem? Przecież to byłoby genialne! O matko. Ale mi się gęba cieszy. Cały rozdział mi się baaaardzo podobał. Zresztą wszystko co piszesz, cholernie lubię czytać. Masz fajny styl. Dodatkowo przepadam za opowiadaniami pisanymi w pierwszej osobie. Tutaj podobał mi się wewnętrzny dialog Destiny. Sama często tak do siebie mówię. O, i postacie tej historii też są świetne! Od łagodnej, ułożonej baletnicy, przez roześmianego chłopaka, który chyba wpadł we friendzone aż po chamskiego Olivera (o dziwo nie brakowało mi go w tym rozdziale). To jak gama pięknych barw! Wielki plus za to! Rzadko widzę to na blogach (a sporo ich czytam). Czekam, jak rozwinie się cała akcja.
OdpowiedzUsuńWeny, powodzenia, wielu pomysłów i proszę, żebyś została przy takiej fajnej długości!
PS- Nowy u mnie, zapraszam serdecznie, jeśli tylko masz czas :)))
Gdzie Oli? ;-; xd
OdpowiedzUsuń