piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 6.

    Zaspana zwlekłam się z wygodnego łóżka. Nienawidziłam porannego wstawania. Podziwiałam Matta, który od razu po usłyszeniu budzika wstawał bez żadnego problemu. Właśnie Matt... nie odbierał ode mnie ostatnio telefonów. Pewnie był zwyczajnie zajęty, ale zaczęło mi brakować spokojnych rozmów z bratem. On zawsze potrafił podnieść mnie na duchu.
Powolnym krokiem skierowałam się w stronę mojej łazienki. Wykonałam poranną toaletę, jak każdego poranka. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i ochlapałam twarz zimną wodą, chcąc się trochę rozbudzić. Jakimś cudem poskutkowało. Już trochę ożywiona wróciłam do pokoju i zaczęłam pakować swoją torbę na dzisiejszą, pierwszą próbę. Przyznam, że byłam podekscytowana i przeraźliwie ciekawa osoby, z którą będę tańczyć. Zrzuciłam z siebie dużą, męską koszulkę, którą zabrałam kiedyś tacie i dresowe spodenki po czym ubrałam się w czarną spódnicę tubę i koszulkę na ramiączkach tego samego koloru. Spojrzałam za okno: gałęzie drzew rosnących po przeciwnej stronie ulicy kołysały się na dość mocnym wietrze. Zdecydowałam się więc też na biały, delikatny i luźny sweterek. Na usta nałożyłam tylko pomadkę bo nie chciałam, żeby makijaż spłynął mi na ćwiczeniach. Zabrałam swoją torbę i wyszyłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Na dole był tylko tata, bo mama wyszła wcześniej.
-Hej. - przywitałam się z nim nastawiając wodę na herbatę.
-Dzień dobry. - odpowiedział oschle najwyraźniej wciąż obrażony, za tamtejszą kolację.
Przewróciłam oczami i dolałam mleka do mojej herbaty. Postawiłam kubek na stole i zabrałam się za robienie kanapki. Ojciec wstał od stołu i skierował się w stronę wyjścia.
-Mam cię odwieźć czy pojedziesz autobusem? - krzyknął z przedpokoju.
-Wolałabym pojechać z tobą, ale chciałam jeszcze zjeść. - odkrzyknęłam.
-W takim razie pojedziesz autobusem. - powiedział wchodząc do kuchni i poprawiając krawat. - Śpieszy mi się. - dodał.
Spojrzałam na niego ze złością i bez słowa wzięłam jabłko, które wsunęłam do torby. Ile można być obrażonym? Zostawiłam moje niezjedzone śniadanie i skierowałam się za tatą do wyjścia. Założyłam jeszcze bordowe martensy i wyszłam z mieszkania od razu zbiegając po schodach. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi pasażera auta taty i natychmiast weszłam do środka, gdy tylko usłyszałam dźwięk zamka.
Jazda minęła nam w totalnej ciszy i w dość napiętej atmosferze. Miałam jakieś dziwne wrażenie, że powodem jego nieznośnego zachowania nie jest tylko obecna sytuacja w domu. Chyba coś go gryzło, a że nie należał do zbyt otwartych ludzi nie mogłam nic na to poradzić. Gdy podjechaliśmy pod szkołę wreszcie otworzyły mu się usta.
-Jestem z ciebie naprawdę dumny. - powiedział a ja ucieszyłam się, że tym razem to nie jest żadna uszczypliwa uwaga.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Odpięłam pasy i otworzyłam drzwi chcąc wyjść.
-Kocham cię tato. - dodałam odwracając się jeszcze w jego stronę.
-Ja ciebie też. - odparł i obdarzył mnie uśmiechem.
Zatrzasnęłam drzwi i powolnym krokiem skierowałam się w stronę szkoły. Jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałam Anthony'ego opartego o jedną z kolumn . Pierwszy raz to on czeka na mnie, a nie ja na niego. Podeszłam do chłopaka i zdjęłam mu słuchawki z uszu bo przecież nawet mnie nie zauważył.
-No, no. Jestem pełna podziwu. - powiedziałam kiwając głową z uznaniem.
-Wreszcie! Ile można czekać? - odparł
-Żartujesz sobie? A jak ja tu sterczę nie powiem... - odparłam oburzona
-Och zamknij się już. - przerwał mi w połowie zdania.
Chciałam jeszcze coś dodać, ale sobie odpuściłam. Weszliśmy do szkoły od razu kierując się w stronę dużej sali, gdzie odbywały się przesłuchania. W środku nie było zbyt wiele osób. Wbrew pozorom ról w sztuce nie było za dużo, z tym że każdy miał swojego zastępcę. Rozejrzałam się po wszystkich a moją uwagę przykuł jeden chłopak. Stał samotnie przy lustrzanej tafli z telefonem w ręku. Nie widziałam go nigdy wcześniej więc pewnie to z nim będę tańczyć. Był dość wysoki, brunet, przystojny. Wyglądał na miłego. Trąciłam ramieniem Anthony'ego i kiwnęłam głową w kierunku chłopaka.
-Jak myślisz dobrze trafiłam? - spytałam chociaż mój przyjaciel raczej nie znał się na ludziach biorąc pod uwagę z kim chodził wcale nie tak dawno temu.
-Chodź, sprawdzimy. - wzruszył ramionami i skierował się w stronę chłopaka.
No tak, Anthony nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. W jego przypadku to było coś naturalnego podejść i zagadać. Gdyby nie był pewny siebie pewnie byśmy się nie znali, bo to on zrobił ten pierwszy krok.
-Co ty robisz? Wracaj! - mruknęłam chcąc go przyciągnąć z powrotem. Był jednak za silny i to ja wylądowałam przy jego ramieniu.
Prychnęłam rozwścieczona, a ten tylko się zaśmiał. Szybko przybrałam jednak uśmiech na twarz bo zbliżyliśmy się do mojego „partnera”.
-Hej. Ty jesteś pewnie... - zaczął Anthony, ale chłopak przerwał mu w pół zdania.
Podniósł głowę i spojrzał na nas, a jego brązowe oczy zaświeciły się radośnie. Chyba się ucieszył, że nie będzie musiał już tu tak stać samotnie z telefonem. Pewnie nikgo nie znał z Sheffield, w końcu był z Londynu i to tam się uczył.
-Harry. - uśmiechnął się podając dłoń Anthony'emu, który też się przedstawił. - Wy wiecie pewnie, która to jest Destiny? Mam z nią tańczyć, a dość sporo tu dziewczyn. - odparł kierując swoją dłoń na szyję w geście zakłopotania. - Mam taką cichą nadzieję, że będzie ładna. - zaśmiał się patrząc na nowo poznanego kolegę.
-To się nie przeliczyłeś. - Anthony spojrzał na mnie znacząco.
Zarumieniłam się nieznacznie i obdarzyłam Harry'ego przyjaznym spojrzeniem.
-To ja. - mruknęłam zawstydzona.
-Miałeś całkowitą rację. - powiedział uśmiechając się zalotnie.
Zignorowałam to i odwróciłam wzrok w stronę profesora Millera, który właśnie wszedł do sali. Na jego widok przypomniałam sobie o tej całej chorej sytuacji. Zastanawiałam się czy do niego też doszły te idiotyczne plotki. Kilka osób spojrzało na mnie z dziwnymi uśmiechami na twarzy, gdy ten zaczął mówić. Nie zwróciłam na to większej uwagi tak jak chłopaki za moimi plecami, którzy zawzięcie dyskutowali na jakiś temat.
-To dla was ogromne wyróżnienie. Uwierzcie mi, że niezmiernie ciężko było dokonać wyboru. - powiedział nauczyciel – Razem z profesor Cooper pokładamy w was duże nadzieje. Czeka was naprawdę ogromny wkład pracy, więc jeżeli komuś to nie odpowiada proszę wyjść w tej chwili. - rozejrzał się po sali jakby naprawdę myślał, że ktoś teraz opuści pomieszczenie i dodatkowo trzaśnie drzwiami. - Na koniec jeszcze chciałem wam przedstawić mojego ucznia Harry'ego, który wcieli się w rolę księcia. - w tym momencie wszyscy spojrzeli na chłopaka stojącego za moimi plecami i wciąż rozmawiającego z Anthonym. - Ale jak widać KSIĄŻĘ jest zbyt zajęty dyskusją z panem Craigiem. - powiedział podnosząc brwi.
Odwróciłam się w ich stronę i obdarzyłam morderczym spojrzeniem, po którym zorientowali się dopiero, że to o nich mowa. Uśmiechnęli się głupkowato, a Anthony pomachał do nauczyciela, na co kilka osób wybuchło głośnym śmiechem.
 -Dziękuję Destiny, jak widać jesteś bardziej skuteczna ode mnie. - powiedział uśmiechając się w moją stronę profesor.
W tym momencie doszłam do wniosku, że do Millera raczej nie dotarła żadna z tych plotek,więc chyba nie mam żadnych większych powodów do zmartwień. Niech ludzie gadają.
Kogo ja chcę oszukać? Zawsze będę się przejmować tym co inni o mnie myślą. Nienawidzę tego. Po prostu nie znoszę. Wmawianie sobie, że jestem twarda nic nie zdziała. Chyba pora się z tym pogodzić, prawda? Uhm... łatwo powiedzieć.
Otrząsnęłam się, gdy do sali weszła profesor Cooper. Klasnęła w dłonie i kazała nam się przebrać. Skierowałam się do szatni dziewczyn i wyciągnęłam z torby strój do ćwiczeń. Szybko się przebrałam, żeby nie musieć przebywać w towarzystwie tych wszystkich żmij. Mogłam się założyć, że gdy tylko opuściłam szatnię rozpoczęła się w niej gorąca dyskusja na mój temat. Podeszłam do drążka i zaczęłam się rozciągać. Po chwili obok mnie pojawiła się profesor Cooper.
-Mam nadzieję Destiny, że mnie nie zawiedziesz. - powiedziała patrząc mi w oczy tym swoim przeszywającym spojrzeniem.
-Dziękuję za szansę. - odparłam stając naprzeciwko niej.
-Jesteś utalentowana, to niewątpliwe. Byłabym niesprawiedliwa, gdybym wybrała kogoś innego. - uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
W sali pojawiła się już cała reszta, więc odeszła ode mnie stając na środku
Zaczęła się próba. Cóż, próba jak próba. Nic nadzwyczajnego. Wykonywaliśmy kolejne ćwiczenia i przyznam, że po tych dwóch godzinach ciągłego ruchu byłam już zmęczona, a to jeszcze nie koniec. Znaczy dla innych owszem, ale ja, Harry i Anthony oraz Vanessa musieliśmy przećwiczyć jeszcze wszystko tylko, że wspólnie. Tym razem zajęcia poprowadził profesor Miller. Myślę, że chyba po to go tutaj sprowadzili. Pewnie specjalizował się w trenowaniu par.
-A więc Harry z Destiny, a Anthony z Vanessą. - mruknął patrząc w kartkę. - Dokładnie. - dodał odkładając ją na mały, drewniany stolik.
Anthony stanął obok swojej byłej dziewczyny z dość niemrawą miną. Vanessa zaś zachowywała się jakby w ogóle nie istniał. Mimo wszystko ja nadal uważam, że ona wciąż coś do niego czuje tylko stara się to ukryć pod maską wrednej zołzy.
-Co on taki skrzywiony? - szepnął Harry przysuwając się do mnie nieznacznie.
-Chodzili kiedyś ze sobą. - odpowiedziałam starając się skupić na tym co tłumaczył profesor.
Miller podszedł do Vanessy i zademonstrował nam ćwiczenie. Spojrzałam niepewnie na Harry'ego. Nigdy wcześniej z nim nie tańczyłam, nie wiedziałam jaki jest, jakie ma ruchy. Anthony'ego pod tym względem znałam doskonale i naprawdę żałowałam, że z nim nie tańczę, ale trzeba podejmować wyzwania.
-No Harry, tylko się skup. - powiedział profesor patrząc na ucznia.
-Ja zawsze jestem skupiony, sorze. - uśmiechnął się do niego radośnie.
Na pierwszy rzut oka było widać, że Harry był ulubieńcem Millera, bo dobrze się dogadywali. Miło poznać nauczyciela z pasją, a człowiek, który będzie nas szkolił na pewno taki właśnie jest.
-Jasne, szczególnie wtedy jak... - zaczął mężczyzna, ale jego wypowiedź została szybko przerwana.
-No o czym sor mówi? Lepiej jej nie straszyć. - zaśmiał się patrząc na mnie.
Otworzyłam szeroko oczy i kierowałam swój wzrok to na jednego, to na drugiego.
-Nieważne. - dodał Harry uśmiechając się uroczo. Wzruszyłam tylko ramionami i odsunęłam się od niego kilka kroków. Czułam, że Miller się nam przygląda z zaciekawieniem. Wykonałam płynne suivi* i zaraz przed Harry'm zrobiłam Pas de soubresaut**. Chłopak złapał mnie zręcznie w talii i chwilę potem odstawił na parkiet. Zakończyłam tradycyjnie w V pozycji***.
Przyznam, że Harry był całkiem dobry w partnerowaniu. Czułam, że będzie mi się z nim dobrze współpracowało.

-Dobrze. - mruknął Miller. - Powinieneś ją trochę wcześniej złapać, od razu, gdy zauważysz jak tułów wygina się do tyłu, rozumiesz? - spytał patrząc na Harry'ego.
-Jasne. - powiedział zdając sobie sprawę ze swojego błędu.
Osobiście w ogóle mi to nie przeszkadzało, ale widocznie miało jakieś tam znaczenie.
-Jeszcze raz. - odparł profesor.
Wykonywaliśmy kolejne kroki, a czas jakoś szybko upłynął. Nim się obejrzałam był koniec próby. Profesor podziękował nam i udał się ku wyjściu. Anthony natychmiast podszedł do mnie i Harry'ego nie ukrywając swojej złości.
-Musieli wybrać akurat ją? - warknął wściekły.
-Przestań. - powiedziałam bo Vanessa zbliżała się w naszą stronę.
-Hmm, Anthony mogę cię na chwilę prosić? - spytała patrząc na chłopaka.
Ten tylko wzniósł oczy ku górze, ale odwrócił się w jej stronę. Złapałam Harry'ego za nadgarstek i odciągnęłam go od byłej pary. Nie chciałam im przeszkadzać, więc wyszliśmy z sali. Zniknęłam za drzwiami do damskiej szatni i zaczęłam się przebierać w swój normalny strój. W momencie, gdy zakładałam bluzkę drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadł Harry. Chłopak odwrócił się do mnie plecami i zamknął za sobą drzwi.
 -Co ty wyprawiasz?! - spytałam oburzona i czerwona ze złości.
 -Już? - spytał mając na myśli, czy może się już odwrócić.
Szybko zarzuciłam na siebie bluzkę i odpowiedziałam twierdząco.
-Anthony powiedział, żeby na niego nie czekać i zniknął, gdzieś z tą całą Vanessą czy jak jej tam. - odparł z uśmiechem na ustach. - Myślisz, że do siebie wrócą? - dodał po chwili.
Wcisnęłam na nogi martensy i zabrałam swoją torbę z ławki. Wyszłam z szatni z chłopakiem i wzruszyłam ramionami.
 -Sama już nie wiem. Z jednej strony wydaje mi się, że ona wcale nie jest taka zła, ale z drugiej to coś mi mówi, że Vanessa knuje jakąś swoją intrygę. - odparłam obojętnie zgodnie z prawdą.
Spojrzał na mnie rozbawiony dotrzymując mi kroku.
-Brzmi jak z jakiejś kiepskiej komedii o rozpieszczonych nastolatkach, serio. Swoją drogą może dasz się zaprosić na kawę? - zapytał z rozbrajającym uśmiechem na ustach.
Nie potrafiłam mu odmówić, więc tylko się zgodziłam. Nie musiałam wracać do domu od razu po szkole także nic nie stało na przeszkodzie.
-Chwila, ty w ogóle znasz miasto? - skierowałam pytanie w jego stronę, gdy już opuściliśmy szkołę.
-Nie bardzo. - posłał mi zakłopotane spojrzenie.
Zaśmiałam się tylko i pokierowałam nas w stronę moich ulubionych miejsc w Sheffield. Pokazałam mu, gdzie są najlepsze cukiernie restauracje, gdzie chodzę na lody i które kawiarnie są moimi ulubionymi. Sądząc po jego wyrazie twarzy chyba mu się tu spodobało. Sama też je lubiłam, było piękne na swój sposób. Tętniło życiem, ale jednocześnie nie było zatłoczone, jak na przykład Londyn czy inne europejskie metropolie. Harry opowiadał mi trochę o swojej rodzinie, ja o swojej i nawet nie wiem kiedy upłynęło te kilka godzin.

* to taki krok, w którym baletnica "pływa" po parkiecie
** wyskok, gdzie plecy wyginają się w charakterystyczny łuk
*** w balecie wyróżnia się V pozycji, to jedna z nich

Taki nijaki, ale powiem Wam, że jestem zadowolona. Nawet nie wiem czemu. ;]
Oliver Księciem tańczącym balet? NO NAWET JA BYM TEGO NIE WYMYŚLIŁA. No błagam, wyobraźcie go sobie... Nieważne. XD To nie na moją psychikę, zdecydowanie nie. W następnym rozdziale nasz czołowy drań powinien się już pojawić.  Swoją drogą chciałam podziękować za wszystkie wyświetlenia, komentarze i obserwatorów. Nie wyobrażacie sobie jak to ułatwia pisanie. Jesteście najlepszymi czytelnikami pod słońcem. <3
Tak w ogóle rozważam założenie drugiego bloga, bo piszę drugie opowiadanie o innej tematyce niż ta, ale się trochę obawiam. Szczerze mówiąc już mnie męczy pisanie kolejnych rozdziałów i zapisywanie ich tylko na martwym dysku. ;c Sama nie wiem, pomóżcie coś. 
Rozpisałam się trochę, ale już spadam. NIE BĘDĘ WAS KATOWAĆ. ;D 
Dziękuję Wam i proszę o komentarze bo pod ostatnim postem pozytywnie mnie zaskoczyliście!  

  
Moje wyobrażenie Harry'ego. Jak znalazłam to zdjęcie to już wiedziałam, że to on. XD

7 komentarzy:

  1. rozdział super,ale gdzie Oli?;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Oli baletnica... o nie wyobraziłam to sobie XDD
    Rozdział jak zwykle świetny. Pewnie ten Harry coś tam namiesza
    A co do drugiego bloga..Podoba mi się wszystko co piszesz, więc tym razem pewnie nie będzie inaczej ;D
    Życzę weny i czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio mnie przestraszyłaś. Też myślałam, ze to Oli będzie księciem, a to byłoby dziwne >.< Rozdział super. Czekam na następny (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Czołowy drań XD
    Jezu no rozdział super, coś czuję, że ten Harry tam może troche namieszać i coś się tam przez niego wydarzy,że on nie jest tylko chwilową postacią ,ale to tylko takie moje podejrzenia ;) Mam nadzieję ,że nie zniknie zbyt szybko :( Czekam na kolejny rozdział bo na ten nie mogłam się doczekać (wiem jestem niecierpliwa). Życzę Ci duużo weny! :)
    A w kwestii drugiego bloga to moim zdaniem fajny pomysł, z chęcią poczytałabym jeszcze inne Twoje dzieła więc możesz być pewna że jeden czytelnik na pewno się znajdzie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O BOŻE O BOŻE. Dziewczyno, jak ty to robisz???? To zdjęcie Harry'ego..... Podczas czytania wyobraziłam go sobie dokładnie IDENTYCZNEGO, zaczynam się bać XDDDDDDD
    Rozdział peeerfekcyjny, super. Długość jest w sam raz, utrzymany w fajnej atmosferze, nie za dużo opisów, no idealnie. Oby tak dalej <3
    Niesamowicie opisałaś ową lekcję tańca, tak realistycznie, czułam się jak obserwator stojący z boku, wielki plus! :3
    Lubię Anthony'ego, chyba to już kiedyś pisałam, ale nie zaszkodzi powtórzyć <3 luuubię go. Bardzo XD
    Chcemy więcej Olivera, mam nadzieję, że pojawi się niebawem?
    Całej masy weny, słoneczka w wakacje ii czekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego Oliver nie jest księciem? Przecież to byłoby genialne! O matko. Ale mi się gęba cieszy. Cały rozdział mi się baaaardzo podobał. Zresztą wszystko co piszesz, cholernie lubię czytać. Masz fajny styl. Dodatkowo przepadam za opowiadaniami pisanymi w pierwszej osobie. Tutaj podobał mi się wewnętrzny dialog Destiny. Sama często tak do siebie mówię. O, i postacie tej historii też są świetne! Od łagodnej, ułożonej baletnicy, przez roześmianego chłopaka, który chyba wpadł we friendzone aż po chamskiego Olivera (o dziwo nie brakowało mi go w tym rozdziale). To jak gama pięknych barw! Wielki plus za to! Rzadko widzę to na blogach (a sporo ich czytam). Czekam, jak rozwinie się cała akcja.
    Weny, powodzenia, wielu pomysłów i proszę, żebyś została przy takiej fajnej długości!
    PS- Nowy u mnie, zapraszam serdecznie, jeśli tylko masz czas :)))

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

.