czwartek, 23 lutego 2017
Rozdział 19
Śmiejąc się cicho, opuściłam wraz z Oliverem imprezę Nichollsa. Ich ilość mnie zwyczajnie zadziwiała. Zastanawiałam się jak to możliwe, że Matt ma na to wszystko ochotę. Zapraszanie takiej liczby osób do własnego domu chyba nigdy nie będzie dla mnie przyjemnością.
Zerknęłam na opowiadającego jakąś zabawną historię mężczyznę. Nie mogłam w to uwierzyć, ale byliśmy ze sobą już ponad miesiąc. Co prawda, dużą część naszych spotkań wypełniały różnorakie sprzeczki, ale zawsze w jakiś sposób się porozumiewaliśmy. Brunet uśmiechał się do mnie w charakterystyczny dla siebie sposób. W tak krótkim czasie pokochałam jego uśmiech na tyle, że byłabym w stanie oddać za niego naprawdę bardzo wiele.
- Jedziemy do mnie, prawda? – spytał stając przed swoim autem zaparkowanym przy domku Nichollsa.
Kiwnęłam tylko głową i zupełnie nie zdążyłam zarejestrować momentu, w którym usta bruneta znalazły się na moich.
Byłam pewna, że on nawet w połowie nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo uwielbiałam jego pocałunki z zaskoczenia. Czasem doprowadzało mnie to do wściekłości, szczególnie, gdy przerywał mi tym w pół mojej wypowiedzi. Mimo to czerpałam czystą przyjemność
z tych szorstkich i z pozoru nieczułych gestów.
Do moich uszu dotarło ciche odchrząknięcie, na co natychmiast lekko odsunęłam od siebie Olivera. Odepchnęłam swoje plecy od karoserii samochodu i kątem oka spojrzałam na mężczyznę stojącego obok nas.
- No proszę kogo my tu mamy. – powiedział uśmiechając się złośliwie w stronę Olivera.
Nieznajomy był dość wysoki, ale wciąż niewiele niższy od bruneta. Miał krótkie blond włosy i niesamowicie ostre rysy twarzy. Miałam dziwne uczucie, że gdzieś go już widziałam. Nie miałam jednak pojęcia gdzie. Niestety.
Dostrzegłam, że Oliver wyraźnie się spiął. Widać było, że z każdą chwilą ogarnia go coraz większa złość.
- Zniknij z moich oczu McCras, zanim ci coś zrobię. – warknął zdenerwowany zaciskając przy tym swoje pięści.
Spojrzałam na nich kompletnie zdezorientowana. Nie miałam najmniejszego pojęcia o co chodziło w całej tej sytuacji. To nazwisko z pewnością coś mi mówiło. Tylko co do cholery?
- Czy my się rozliczyliśmy do końca przy ostatnim spotkaniu? – spytał McCras unosząc swoje brwi.
Oliver niespodziewanie ruszył w jego kierunku, ale natychmiast zareagowałam kładąc dłoń na jego ramieniu. Ściągnęłam tym samym na siebie zainteresowanie blondyna.
- To twoja nowa dziewczyna? – uśmiechnął się w taki sposób, że po moich plecach przeszły ciarki. – Wygląda na całkiem nieświadomą. – mruknął patrząc na mnie przeszywająco.
Nigdy nie byłam tak zdezorientowana jak w tym momencie.
- Wypierdalaj. – warknął krótko i ostrzegawczo Oliver w stronę mężczyzny.
- I na co te nerwy? Dobrze wiemy, że niedługo znów się spotkamy. Zresztą przyszedłem tutaj z nadzieją, że znów zobaczę Hope, także pora na mnie. – spojrzał na mnie przeszywająco
i skierował swoje kroki do domu Nichollsa.
Hope? O co tutaj chodziło?
Oliver bez słowa wyrwał swoje ramię z mojego uścisku i wsiadł do samochodu, przy którym wciąż staliśmy. Przetarłam swoją twarz dłonią, a następnie, po chwili namysłu poszłam
w jego ślady. Kiedy dostrzegłam jak mocno zaciska kierownicę, zdałam sobie sprawę, jak bardzo był wściekły.
- Oliver... – zaczęłam.
Mężczyzna nawet na mnie nie zerknął.
- Oliver spójrz na mnie. – szepnęłam.
Zignorował to o co go prosiłam. Miałam bardzo złe przeczucie w związku z całą tą sytuacją. Mężczyzna odpalił silnik i ruszył w stronę swojego mieszkania.
Skierowałam spojrzenie w obraz malujący się za szybą. Po mojej głowie cały czas krążyło nazwisko blondyna. McCras McCras McCras – powtarzałam w myślach jak mantrę. Kiedy uświadomiłam sobie, że wspomniał o Hope w moim żołądku coś się przekręciło. To był były chłopak białowłosej. W momencie, gdy połączyłam wszystkie fakty ze sobą odniosłam wrażenie, jakby wszystko się na mnie zwaliło. Dosłownie.
Doskonale pamiętałam pierwsze lata przyjaźni z Hope. Byłyśmy wtedy tylko małolatami,
a Hope zawsze miała paskudną tendencję do wpadania w złe towarzystwo. W takich momentach to ja byłam jej ostoją i mostem, dzięki któremu mogła powrócić do normalności. A on? Nawet nie pamiętałam, kiedy się poznali. Za to nigdy nie będę w stanie zapomnieć chwil, gdy pocieszałam Hope po kolejnych akcjach, które odwalał jej ówczesny chłopak. Ich relacja była wyjątkowo toksyczna. W dodatku dochodził jeden znaczący fakt. McCras był dilerem.
„Czy my się rozliczyliśmy do końca po ostatnim spotkaniu?” Te słowa na nowo zadźwięczały w mojej głowie.
- Zatrzymaj się. – powiedziałam krótko, ale wyjątkowo stanowczo.
- Że co kurwa? –Oliver spojrzał na mnie zdziwiony. Wciąż był wściekły.
Rzuciłam mu najbardziej nienawistne spojrzenie na jakie było mnie stać.
- Masz mnie za idiotkę? Wiem kim jest McCras do cholery. Zatrzymaj się. – moje słowa brzmiały bardzo oschle.
Mężczyzna niespodziewanie zrobił to o co go prosiłam. Właściwie to rozkazałam. Posłał mi błagalne spojrzenie, którym nigdy wcześniej mnie nie obdarzył. Zignorowałam ból malujący się w jego oczach.
W momencie, gdy otwierałam drzwi do moich uszu doszedł jego załamujący się głos.
- Destiny... Jestem czysty.
Przysięgam, że w tamtym momencie coś we mnie pękło. Mimo to opuściłam auto zatrzaskując mocno drzwi. Ruszyłam szybkim krokiem w kierunku domu, nawet nie oglądając się za siebie. Dotarł do mnie jedynie dźwięk pisku opon, który jeszcze przez chwilę dźwięczał mi w uszach.
Okłamywał mnie. Dzisiejszej nocy uświadomiłam sobie jak mało go znałam. Zdałam sobie sprawę, że te jego wszystkie wahania nastroju, momenty, w których traktował mnie bardzo źle – to wszystko ma tylko i wyłącznie jedną przyczynę.
Z moich oczu zaczęły sączyć się łzy, na samą myśl o tym jak bardzo czułam się w tym momencie oszukana.
Pozwólcie, że nie skomentuję długości mojej nieobecności. Jak widać żyję, mam się prawie dobrze i właśnie wręczam dla Was kolejny rozdział. Miłej lektury + komentujcie! c:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy to niesamowite, mimochodem weszłam na bloggera i tu takie zaskoczenie, dodano 2 dni temu! Szok
OdpowiedzUsuń