Alkohol buzował w moich żyłach
skutecznie przytłumiając jakiekolwiek objawy racjonalnego myślenia.
Po wyczerpującym tańcu z jakimś zupełnie nieznajomym mi
chłopakiem postanowiłam wyjść na zewnątrz. Z trudem pokonałam
dzielącą mnie odległość od wyjścia by po chwili już znaleźć
się na świeżym powietrzu. Zamknęłam za sobą drewniane drzwi tym
samym powodując, że głośna muzyka zdecydowanie ucichła.
Rozejrzałam się wkoło, nie było tu żywej duszy. Dopiero teraz
poczułam jak bardzo jest zimno. Chłodne powietrze nieprzyjemnie
przenikało przez moją rozgrzaną skórę. Odetchnęłam cicho i
przysiadłam na dość sporych rozmiarów głazie leżącym na
przystrzyżonym trawniku. Wyciągnęłam nogi i zaczęłam się bawić
swoimi palcami u rąk. Było na tyle zimno, że moje i tak już
zawsze chłodne dłonie przybrały brzydką czerwoną barwę.
Szumiało mi w głowie więc zaczęłam oddychać głęboko chcąc
trochę ochłonąć. Spojrzałam na rozgwieżdżone i bezchmurne
niebo, na którym widniał księżyc. Odgarnęłam kilka kosmyków z
twarzy, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Po chwili
z domu wyszła ta sama dziewczyna, którą wcześniej widziałam z
Oliverem. Zaraz za nią z mieszkania wyłonił się Sykes.
-Jesteś kurwa żałosna! -
krzyknął do jej pleców chyba nie zdając sobie sprawy z mojej
obecności.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie
chcąc najwyraźniej uderzyć go w twarz. Zmrużyłam oczy kiedy bez
trudu zatrzymał jej dłoń. Przypatrywałam się ich kłótni
wysłuchując kolejnych przekleństw i obelg. Tak bardzo byli
pochłonięci sprzeczką, że czułam się niemal niewidzialna. Po
chwili jednak nieznajoma zwyczajnie odeszła, a Oliver nie zadał
sobie tego trudu by za nią biec.
Przeczesał dłonią włosy i rozejrzał
się wkoło. Gdy jego oczy dostrzegły moją sylwetkę od razu
podszedł w stronę głazu, na którym siedziałam.
-Jeszcze ty... - odparł
zrezygnowany zasiadając tuż obok mnie.
Parsknęłam śmiechem i przesunęłam
się trochę robiąc mu tym samym miejsce. Wyciągnął z kieszeni
papierosa i odpalił go bez słowa. Przypatrywałam mu się przez
dłuższą chwilę zastanawiając się o czym myśli. Sama nie wiem
czemu, ale w tej chwili zupełnie mi nie przeszkadzał. Wręcz
przeciwnie – czułam się wyjątkowo dobrze siedząc obok niego.
-Czemu za nią nie pobiegłeś? -
spytałam po kilku minutach przerywając tym samym głuchą ciszę.
Zawahał się.
-Bo nic do niej nie czuję. -
odparł obojętnie zaciągając się papierosem.
Zmarszczyłam tylko brwi próbując
przetrawić jego słowa. Po chwili Oliver podsunął mi papierosa
przy okazji uśmiechając się nawet delikatnie.
-Nie palę. - powiedziałam, a moje
kąciki ust mimowolnie powędrowały w górę.
-Świętoszka. - przewrócił
ciemnymi oczami i zaciągnął się mocno dymem.
Nagle wypuścił go wprost na moją
twarz. Zaczęłam kaszleć i odpędzać szary obłoczek ręką od
mojej twarzy. Odpowiedział mi tylko cichy chichot z jego strony.
Posłałam mu mordercze spojrzenie starając się wyglądać choć
trochę groźnie, ale raczej mi to nie wychodziło.
Kręciło mi się w głowie, kiedy
przyglądałam się jego twarzy, po której błąkał się delikatny
uśmiech. Przez myśl przeszło mi tylko, że sprawia wrażenie
zupełnie beztroskiego, gdy niespodziewanie jego usta znalazły się
na moich.
Momentalnie zapragnęłam się odsunąć,
ale Oliver jakby się tego spodziewając pokierował swoją dłoń na
tył mojej głowy. Czułam, że mój rozum pragnie krzyczeć, gdy bez
zastanowienia oddałam pocałunek pochylając się w stronę
chłopaka. Gdy tylko wyczuł mój brak oporu jego dłoń powędrowała
na mój policzek gładząc przy tym delikatnie skórę. Całował
stanowczo, a jego usta były lekko spierzchnięte, ale kompletnie mi
to nie przeszkadzało. W mojej głowie rozszalało się mnóstwo
myśli, lecz zdecydowaną większość z nich przytłumił alkohol.
-Co ty wyprawiasz? - spytałam
odsuwając swoje usta od jego warg odzyskując tym samym resztki
honoru.
Rzucił mi tylko krótkie spojrzenie i
na powrót połączył nasze wargi. Kątem oka dostrzegłam jak
wypuszcza z drugiej dłoni zgaszonego już papierosa.
-Całuję cię. - odparł pomiędzy
krótkimi pocałunkami.
Och, dobrze wiedzieć – pomyślałam.
Jego ciemne włosy były miłe w dotyku i przyjemnie wypełniały
przestrzeń między moimi palcami.
Po chwili dotarło do mnie co ja robię.
Odskoczyłam od niego gwałtownie i natychmiast wstałam z tego
przeklętego głazu. Było mi gorąco choć wiał przeraźliwie zimny
wiatr.
Oliver spojrzał na mnie jakby nic się
nie stało i najzwyczajniej w świecie przejechał kciukiem po lekko
spuchniętych wargach. Zmrużyłam jak dotąd szeroko otwarte oczy i
odwróciłam się w stronę domu. Nie chciałam wracać z bratem.
Musiałam się przejść.
-Odprowadzę cię. - usłyszałam
za swoimi plecami jego głos.
Zarzucił mi na ramiona czarną bluzę,
której wcześniej nie dostrzegłam.
Szczerze mówiąc bałam się cokolwiek
powiedzieć. Byłam cholernie zażenowana tym co się stało. Oliver
też nic nie mówił, ale uśmiechał się półgębkiem ze wzrokiem
utkwionym przed siebie.
Szliśmy w ciszy mijając kolejne
domki, potem kamienice. Uliczne latarnie oświetlały drogi rzucając
ciepłe światło na asfalt. W mojej głowie jak echo obijało się
tylko jednoznaczne - 'jestem idiotką'.
Cholera.
Krótkie i niesprawdzone. Przepraszam. Nie mam weny. Przepraszam.