Przysiadłam na parkiecie i poprawiłam
bladoróżową wstążkę przy pointach. Dłonie mi drżały, byłam
zestresowana. Jakiś niesforny kosmyk włosów wydostał się z
ciasno upiętego koka. Westchnęłam tylko cicho i podniosłam się z
podłogi. Stanęłam obok jakiejś dziewczyny i odetchnęłam
głęboko. Zamknęłam oczy, starając się uspokoić, wyciszyć. Nie
wiem dokładnie ile tak stałam, gdy w pewnym momencie usłyszałam
poważny głos jednej z moich nauczycielek.
- Destiny, teraz twoja kolej. -
powiedziała oschle patrząc na mnie karcącym wzrokiem.
Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam
przed siebie. Czułam się taka malutka w tej przestronnej sali.
Jedna ze ścian była cała zabudowana lustrami. Stanęłam
naprzeciwko niej. Przejechałam wzrokiem po profesor Cooper i
towarzyszącemu jej mężczyźnie. Kobieta patrzyła na mnie srogo.
Do moich uszu dopłynął dźwięk muzyki wydobywającej się z
fortepianu. Niemal mechanicznie zaczęłam wykonywać kolejne kroki,
tak wiele razy to planowałam. Nie miałam prawa tego zepsuć.
Wyłączyłam się na chwilę i dałam się ponieść muzyce.
Kochałam ten stan, czułam się jakby to jakaś niewidzialna siła
prowadziła mnie między nutami. Wszystkie obawy się ze mnie
ulotniły. Kochałam balet. Uchyliłam delikatnie powieki, aby móc
spojrzeć na moją przełożoną.
W tym momencie już wiedziałam, że
coś się stanie. Nie wiem w jaki sposób, ale stopy nagle mi się
zaplątały i opadłam na podłogę. Byłam w szoku. Tak dobrze mi
szło. Wręcz idealnie. Usłyszałam głośne parsknięcie śmiechem.
Spojrzałam w tamtą stronę – Vanessa stała przy ścianie ze
swoimi koleżankami i wpatrywała się we mnie z pogardą.
Natychmiast podniosłam się z parkietu i niepewnie podeszłam do
profesor Cooper.
-Mam kontynuować? - spytałam
głosem przepełnionym goryczą.
Obawiałam się tego przesłuchania,
bardzo zależało mi na tej roli. Wszystko zaprzepaściłam.
-Nie, już wszystko pokazałaś. -
powiedziała. - Zawiodłaś mnie Destiny.
Kiwnęłam głową, po czym ją
opuściłam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział malujący się
w moich oczach zarys łez. Odwróciłam się w stronę wyjścia i
pewnym krokiem skierowałam się do drzwi. Słyszałam jeszcze jak
kolejna dziewczyna zostaje wywołana, po czym opuściłam
pomieszczenie. Zaczęłam biec przez korytarz w stronę garderoby.
Odszukałam wzrokiem moją torbę i wyciągnęłam z niej ubrania.
Szybko zrzuciłam z siebie kostium, trykoty i pointy, po czym
założyłam zwykłe rurki oraz koszulkę. Usiadłam na ławeczce i
zaczęłam wiązać sznurowadła w trampkach. Byłam wściekła na
samą siebie. To moja wina. Sama sobie odebrałam tą szansę. Tak
bardzo chciałam dostać rolę Aurory w tej sztuce. Mogłam się
bardziej postarać, więcej ćwiczyć.
Zrezygnowana wyszłam ze szkoły.
Oparłam się o jedną z kolumn przy wejściu i włączyłam swój
telefon. Spojrzałam na rozświetlony ekran – miałam jedno
nieodebrane połączenie od mamy. Zignorowałam to i skierowałam się
do domu. Co prawda miałam dość długą drogę przed sobą, ale
wolałam się dzisiaj przejść. Wyjęłam z torby słuchawki i bez
entuzjazmu zaczęłam je rozplątywać. Jednak bezskutecznie.
Wściekła wepchałam je na powrót do torby i przyspieszyłam kroku. Nagle na kogoś wpadłam.Poczułam silny ból na przedramieniu.
Syknęłam cicho, a oczy momentalnie mi się zaszkliły.
Długo nic nie dodawałam, ale już jestem. :] Łapcie prolog i oceniajcie. Mi się osobiście nie podoba, jest jakiś nijaki, ale już trudno. ;/
O matko, jaki świetny prolog. Już myślałam, że się nie doczekam. A bardzo bym żałowała gdyby go nie było. Już nie mogę doczekać się następnego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAch, cudnie. Cieszę się, że ta historia będzie o jakiejś baletnicy, bo dzisiaj właśnie oglądałam jakiś film o baletnicy, który mi się spodobał. Więc oceniam.... 1000000 na 10. :)
OdpowiedzUsuńChcę rozdzialik kolejny. :)
Kocham cię.
OdpowiedzUsuńXD
Pominę fakt, że z nowymi bohaterami zapoznałam się dopiero wczoraj wieczorem i zorientowałam się wtedy, że od kiedy przestałaś pisać, to wszyscy jakby się zbuntowali i od tamtego czasu na najwyżej trzech-czterech blogach widziałam posty. Pominę też fakt, że zaczęłam się cieszyć jak głupia, kiedy zobaczyłam w panelu nowy rozdział od ciebie. Pomijam też to, że nie lubię baletu. Ten prolog jest genialny :3 Wcale nie jest nijaki. Dobry jest. I chyba wiem, na kogo wpadła nowa bohaterka. Powodzenia w pisaniu, oby ci wena dopisywała!
ŁUHU! Nonareszcie.
OdpowiedzUsuńNo jest świetnie! Nie piernicz, wszystko jest w jak najlepszym porządku, nawet lepiej.
Lasia się potknęła i wszystko zepsuła.. eh. No tak to czasami jest, tylko głupio, że nie dostała kolejnej szansy. Ciekawy początek. Już sobie to wyobrażam; zmagania ambitnej dziewczyny, która świetnie tańczy ale jest niedoceniana i popychana, z czasem staje się gwiazdą tańca baletowego a w międzyczasie znajduje kochasia Sykesa który poprowadzi ją przez wąską drogę do sławy. Dam sobie rękę uciąć!
Nie no, żartowałam. XD
Czekam na następne :D I mi mów dziewczyno, kiedy dodajesz coś nowego! Możesz spamować u mnie na blogu, tak, żebym zauważyła. Inaczej to się spóźniam jak głupia i i i i no gówno. ;_;
Weny :>
No kocham! Kobieto, ale mi radochę sprawiasz! Uwielbiam Cię czytać.
OdpowiedzUsuńProlog ciekawy, jestem przygnębiona tym, ze taki krótki :(
No ja chcę WIĘCEJ!
Masz taki fajny, lekki styl. Jedyny w swoim rodzaju. Musisz to wykorzystać, kochanie :-)
Papa i weny!
Czekam na 1!!!
Jejku znowu swietne,znowuu idealne noo ;____; ja się tak nie bawię :(
OdpowiedzUsuńMasz perfekcyjny styl pisania wiesz?? :3
Much love od Devianta i oby pierwszy rozdział był bardzo długi:*
Zaintrygowałaś mnie niesamowicie tym prologiem *-*
OdpowiedzUsuńNie powiem, ciekawy wybór imienia, Destiny :D
Mam pewne przypuszczenia, co do tego, na kogo wpadła, ale na razie cii, nie będę nic mówić, żeby nie zapeszyć xD
co mogę więcej dodać; czekam z niecierpliwością na 1, bo mam nadzieję, że wiele się wyjaśni <3 weny!
Hyhy, u mnie nareszcie coś się dzieje :D Zapraszam na 26
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam napis "Prolog", myślałam że mnie zdrowo popierdoliło. W końcu jest trzecia w nocy i uznałam że mam jakieś halucynacje xd strasznie mi brakuje Sharon i poprzedniego opowiadania ale znając Ciebie na pewno czymś mnie zaskoczysz <3
OdpowiedzUsuń