poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 18.

     Wysiadłam niepewnie z auta rozglądając się równocześnie po otaczającym mnie lesie. Robiło się już ciemno, dzięki czemu wysokie drzewa nabrały pewnej tajemniczości. Z samochodu grała cicha muzyka, która mieszała się ze śpiewem ptaków. Do moich uszu doszedł dźwięk zamykanych drzwi, które zatrzasnął gwałtownie Oliver. Zrobiłam kilka kroków do przodu, aby w końcu ujrzeć rozświetlone miasto, na które miałam teraz idealny widok. Mogłam spokojnie obserwować, z tego wzniesienia tysiące budynków, które mijam na co dzień. Wszystko w jednej chwili sprawiło wrażenie niezwykle odległego, pozostawiłam tam na dole swoje problemy, a mój umysł sprawiał wrażenie oczyszczonego.
Było w tym miejscu coś niesamowitego, a późna pora dodawała jedynie uroku. Sheffield wyglądało wyjątkowo pięknie – oświetlone i tętniące życiem między rozpostartą wokół ciszą i spokojem malującym się wśród zielonych lasów. Miasto sprawiało wrażenie wyciętego z jakiegoś obrazka i wklejonego wprost w zalesiony krajobraz.
Już od dłuższego czasu nie czułam się tak oderwana od rzeczywistości jak w tamtej chwili. Nagle dotarło do mnie w jakim pędzie żyję. Balet i nauka wypełniają praktycznie cały mój dzień, już dawno straciłam czas dla siebie i dla rodziny, która nie ukrywając, najzwyczajniej w świecie się rozpada. Zobojętniałam i w pewnym sensie zaczęło mi to przeszkadzać.
Potrzebowałam chwili właśnie w takim miejscu – z dala od wszystkiego co miałam dostępne na co dzień.
Ptaki już przestawały śpiewać, jakby udając się na spoczynek. Ciszę panującą w lesie wypełniała jedynie spokojna muzyka i nasze oddechy.
- Pięknie, prawda? - spytał Oliver, ale doskonale wiedziałam, że nawet nie oczekuje odpowiedzi.
Brunet opierał się o maskę samochodu z założonymi rękami. Zamiast wpatrywać się w piękny widok przed nami, jego wzrok utkwiony był we mnie przez co poczułam się trochę niezręcznie. Mimo to podeszłam do niego i po chwili staliśmy obok siebie oparci o granatową karoserię terenowego mercedesa. Odniosłam wrażenie, że mężczyzna często odwiedza to miejsce, jakby szukając jakiejś odskoczni.
- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. - mruknęłam nawet na niego nie spoglądając
Na swój sposób byłam mu naprawdę wdzięczna. Lubiłam poznawać nowe miejsca, a to w którym się znajdowałam aktualnie było jednym z piękniejszych. Zdawałam sobie też sprawę, z tego że prawdopodobnie jest to dla niego na swój sposób ważne.
Są takie rzeczy, myśli czy właśnie miejsca, którymi ciężko nam się dzielić z innymi.
Brunet przysłonił mi nagle cały widok stając przede mną.
- Sam nie wiem czemu to zrobiłem. - odparł patrząc prosto w moje oczy.
Uniosłam swoje brwi pytająco, dając mu tym samym do zrozumienia, że chcę aby kontynuował.
Poczułam na swoich biodrach jego dłonie, które trzymały mnie w mocnym uścisku. Uniósł mnie delikatnie i posadził na masce samochodu, tak że nasze twarze znalazły się niemalże na tej samej wysokości.
- Nie mam pojęcia, kiedy stałaś się dla mnie ważna, Destiny. Coraz częściej łapię się na tym, że myślę o tobie, niekiedy zastanawiam się po prostu co robisz. A kiedy już cię mam przy sobie czuję się tak cholernie dobrze. Jakbym był na swoim miejscu. - wytłumaczył cicho.
Byłam zszokowana i dziękowałam w duchu za to, że siedzę. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów prosto z jego ust.
Zamiast powiedzieć cokolwiek złożyłam na jego wargach ciepły pocałunek, który natychmiast oddał ze zdwojoną pasją. Poczułam jak jego dłonie wkradają się pod moją bluzę, gładząc lekko i niepewnie moją skórę. Oplotłam nogami męskie biodra, dzięki czemu jego sylwetka znalazła się jeszcze bliżej mojej.
Jakaś część mnie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, do czego to wszystko prowadzi. Miałam nieodparte wrażenie, że to co działo się między nami ostatnimi czasy dzisiejszego dnia osiągnie apogeum. Było zbyt dużo było pocałunków i dwuznacznych gestów, abyśmy puścili to wszystko w niepamięć i nie poszli o krok dalej. Czułam, że Oliver nie jest do końca pewny na jak dużo może sobie pozwolić. W pewnym sensie mój umysł krzyczał, żebym przerwała to wszystko jak najszybciej, ale z drugiej strony wiedziałam, że nigdy się na to nie zdobędę.
Brunet zaczął składać pocałunki na mojej szyi, przygryzając wrażliwą skórę raz po raz. Jęknęłam cicho, na co natychmiast poczułam jak uśmiecha się delikatnie nad moją skórą.
Uległam mu.
Przysięgam, że kiedy był blisko mnie, kiedy czułam zapach jego perfum, jego dłonie na moim ciele, nie byłam w stanie myśleć w sposób racjonalny. Bałam się na samą myśl o tym jak szybko moje uczucie do niego wzrastało i zakorzeniało się we mnie. Nic z tym nie robiłam, chociaż mój umysł wypełniało mnóstwo obaw. Wiedziałam, że to nie jest wieczne i zdawałam sobie sprawę z tego jaki on jest.
Jakby opierając się tym wszystkim myślom na powrót odnalazłam jego wargi, aby połączyć je w namiętnym pocałunku. Jego usta były szorstkie, a pocałunki w pewnym sensie niedelikatne. Mimo to w moich oczach od samego początku przyrównywałam je do ideału.
- Jesteś niesamowita. - usłyszałam jego zachrypnięty głos, kiedy oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło na moim.
Uwierzyłam.
Zupełnie umknął mi moment, w którym zeskoczyłam z maski samochodu i przyparta do ust Olivera skierowałam się na tylne siedzenie samochodu. Nie sądziłam, że to wszystko potoczy się tak szybko. Kiedy przebudziłam się tego dnia, nawet przez myśl mi nie przeszło, że dojdzie do takiego zakończenia.
Zakończenia, które już na zawsze pozostanie w mojej pamięci, nawet z najmniejszymi szczegółami. Było w tej chwili coś magicznego. W nim było coś magicznego.
To było niesamowite, że nawet najdrobniejsze muśnięcie dłoni Olivera sprawiało, że czułam się jakby zmysł dotyku był jedynym, który mi pozostał. Wszystko było takie wyostrzone i nabrało jakby zupełnie nowych, niepowtarzalnych i nieznanych mi jak dotąd barw. Pragnęłam zapamiętać każdy element tej układanki. Zwróciłam uwagę na to jak napięte były mięśnie mężczyzny malujące się pod skórą pokrytą tatuażami, dostrzegłam nadzwyczaj ciemną barwę jego tęczówek. Było idealnie, mimo początkowego bólu, który wywołał kilka łez z moich oczu. Nigdy nie sądziłam, że może być aż tak cholernie idealnie.
I wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie, że to niesamowite ile jest w stanie zrobić, a zarazem poświęcić zakochana kobieta.



Nie wiem co ja zrobiłam, ale chyba jestem zadowolona. Komentujcie, dawajcie rady, a pomysłami też nie pogardzę. :)) Zdaję sobie sprawy, że trochę krótki, ale ciężko pisało mi się ten rozdział, przepraszam. Do następnego.

Obserwatorzy

.