piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 3.

Podniosłam powoli wzrok na wściekłą twarz Olivera. Jego oczy rzucały we mnie gromy, ale po chwili jakby złagodniał. Moje serce zaczęło mocniej bić, poczułam ogromny wstyd, że zajrzałam do tego notatnika.
-Przepraszam.. . - powiedziałam szybko.
-Zrobiłem ci herbatę. - mruknął patrząc na mnie obojętnie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza, a powietrze stało się jakby gęstsze.
-Dziękuję. - szepnęłam z trudem łapiąc oddech.
Zrobiło mi się strasznie głupio, że w ogóle wzięłam do ręki jego własność. To była jego prywatna sprawa. Jesteś idiotką – mówiłam sobie w myślach. Na moje policzki wpłynął delikatny rumieniec.
-Strasznie cie przepraszam, nie powinnam. - dodałam jeszcze
-Posłodziłem jedną łyżeczkę, tak jak sobie. - powiedział ignorując moje przeprosiny i siadając na kanapie.
-Też tyle słodzę. - rzekłam biorąc do ręki kubek z ciepłym napojem i idąc w ślady chłopaka
-Wolałbym nie mieć z tobą nic wspólnego, ale już trudno. - mruknął obojętnie, upijając łyk herbaty.
Opuściłam głowę, wciąż czułam się źle z tym co zrobiłam. Irytowało mnie też to, że nic na ten temat nie wspomniał. Jakby nie było całej sytuacji. Nie dałam za wygraną i powiedziałam:
-Oliver, naprawdę przepraszam... - podniosłam na niego wzrok i wpatrzyłam się w jego twarz. Dość ciemne włosy kontrastowały z bladą twarzą. Z jego brązowych oczu jak zwykle nie dało się nic wyczytać. - Ja po prostu... po prostu chciałam zobaczyć co czujesz. - mruknęłam niepewnie.
Chłopak spojrzał na mnie przelotnie i parsknął sztucznym śmiechem.
 -Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś naiwna? - spytał.
Zaryzykowałabym stwierdzeniem, że jego głos był przepełniony bólem, z którym nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Przekrzywiłam głowę na bok chcąc wyczytać z jego twarzy jakąkolwiek emocję.
Nagle do pokoju wpadła Hope śmiejąc się perliście.
-No, wróciliśmy. - mruknęła z rumieńcem na twarzy.
Oliver podniósł się z kanapy, zabrał swój notes i skierował się w stronę Matta
 -Mam nowy kawałek. - powiedział. - Chciałbym, żebyś go przejrzał, wiesz tak wstępnie.
Mój brat kiwnął głową i wyszedł z salonu razem z Oliverem. Tego drugiego odprowadziłam wzrokiem. Zaintrygował mnie tym co powiedział, a szczególnie w jaki sposób to powiedział.
-Co się na niego tak patrzysz? - spytała Hope uśmiechając się dwuznacznie.
-Ja? Tak tylko. - mruknęłam szybko odrywając wzrok od drzwi, gdzie przed chwilą zniknęła jego sylwetka.
Dziewczyna spojrzała na mnie badawczo, jakby starając się dowiedzieć o czym myślę. Odwróciłam od niej wzrok i wypiłam trochę herbaty. Granatowy kubek przyjemnie ogrzewał moje dłonie.
-Jak w szkole? - spytała najwyraźniej odpuszczając sobie temat Olivera co nie ukrywam, było mi na rękę.
-W porządku. - mruknęłam - zawaliłam ostatnie przesłuchanie, ale jest już ok – dodałam uśmiechając się do Hope.
Dziewczyna odpowiedziała mi tym samym i pilotem włączyła telewizor. Przeskoczyła po kilku kanałach zatrzymując się na jakimś kulinarnym programie.
 -O boże zjadłabym babeczkę. - powiedziała przykrywając twarz poduszką.
Zaśmiałam się tylko. Byłam zmuszona wysłuchiwać jej błagań i próśb o coś słodkiego prawie przez godzinę. Wytchnęłam ulga, gdy do salonu wszedł Matt a za nim Oliver.
-Matt kochanie, zrób mi babeczki. - krzyknęła od razu dziewczyna.
Spojrzał na nią jak na wariatkę po czym usiadł obok nas na kanapie. Siedzieliśmy tak do osiemnastej gadając o głupotach. Oczywiście nie obeszło się bez uszczypliwych uwag ze strony Olivera, ale starałam się je wszystkie ignorować.
-Chyba będę się już zbierać. - mruknęłam podnosząc się z kanapy. - rodzice pewnie będą wściekli.
-Ja też już będę szedł. - powiedział Oliver idąc w moje ślady. - muszę jeszcze poprawić tu i ówdzie – dodał wskazując na notatnik.
-Mógłbyś ją odprowadzić? Wolałbym, żeby nie wracała sama - spytał Matt najwyraźniej mając mnie na myśli.
-Nie trzeba. - powiedziałam szybko kręcąc przecząco głową.
-Jakby nie patrzeć to i tak mijam twój dom. - mruknął Oli patrząc na mnie. - jesteśmy na siebie skazani. Chociaż nie. Zawsze mogę przejść na drugą stronę ulicy. - powiedział uśmiechając się wrednie.
Zignorowałam to i pożegnałam się z bratem i przyjaciółką, po czym wyszłam z mieszkania. Przeszłam przez zielony trawnik i stanęłam na chodniku czekając na chłopaka. Nawet na mnie nie patrząc wyminął mnie i ruszył szybkim krokiem w stronę domu.
-No poczekaj, musisz tak pędzić? - spytałam wkurzona podbiegając na niego
-Musisz się tak włóczyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie
-Jesteś najgorszym dupkiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. - mruknęłam pod nosem próbując mu dotrzymać kroku.
-Nie zawstydzaj mnie. Nigdy nie wiem jak reagować na komplementy. - rzucił mi przelotne spojrzenie i uśmiechnął się delikatnie.
Musiałam to odwzajemnić, byłam w niemałym szoku. Ten osobnik obdarzył mnie szczerym uśmiechem! Jestem pod wrażeniem.
Opuściłam wzrok i stawiałam kolejne kroki wpatrzona w moje stopy. Całkowicie zignorowałam odgłosy dobiegające z ulicy, na moment zamknęłam się w „swoim świecie”. Przymknęłam delikatnie oczy i zanuciłam pod nosem jakąś cichą melodię.
-Uważaj!- krzyknął Oli łapiąc mnie za rękę i przyciągając w swoją stronę.
Zrobił to tak gwałtownie, że opadłam w jego ramiona uderzając w twardą klatkę piersiową. Do moich nozdrzy natychmiast doszedł zapach męskich perfum. Ta woń przywodziła mi na myśl zapach drzew z nutą cytrusową. Otrząsnęłam się i oparłam dłonie na jego klatce piersiowej odsuwając się nieznacznie. Dłonie Olivera spoczywające na moich biodrach skutecznie ograniczały moje ruchy.. i rozpraszały.
-Co ty wyprawiasz? - spytałam chcąc aby głos nie zdradził mojego zakłopotania.
-O mało co nie przejechał cie rower. - odparł uśmiechając się łobuzersko.
Chłopak opuścił swoje ręce, a ja jak poparzona odskoczyłam od jego ciała. Szybko opuściłam twarz i poprawiłam sukienkę – nie chciałam, żeby Oli dostrzegł rumieńce wpełzające na moje policzki. 

Przepraszam, ale potrzebowałam przerwy. Wracam z czymś tak nijakim, ale już trudno. 

Obserwatorzy

.