Podniosłam powoli wzrok na wściekłą
twarz Olivera. Jego oczy rzucały we mnie gromy, ale po chwili jakby
złagodniał. Moje serce zaczęło mocniej bić, poczułam ogromny
wstyd, że zajrzałam do tego notatnika.
-Przepraszam.. . - powiedziałam
szybko.
-Zrobiłem ci herbatę. - mruknął
patrząc na mnie obojętnie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza, a powietrze stało się
jakby gęstsze.
-Dziękuję. - szepnęłam z trudem
łapiąc oddech.
Zrobiło mi się strasznie głupio, że
w ogóle wzięłam do ręki jego własność. To była jego prywatna
sprawa. Jesteś idiotką – mówiłam sobie w myślach. Na moje
policzki wpłynął delikatny rumieniec.
-Strasznie cie przepraszam, nie
powinnam. - dodałam jeszcze
-Posłodziłem jedną łyżeczkę,
tak jak sobie. - powiedział ignorując moje przeprosiny i siadając
na kanapie.
-Też tyle słodzę. - rzekłam
biorąc do ręki kubek z ciepłym napojem i idąc w ślady chłopaka
-Wolałbym nie mieć z tobą nic
wspólnego, ale już trudno. - mruknął obojętnie, upijając łyk
herbaty.
Opuściłam głowę, wciąż czułam
się źle z tym co zrobiłam. Irytowało mnie też to, że nic na ten
temat nie wspomniał. Jakby nie było całej sytuacji. Nie dałam za
wygraną i powiedziałam:
-Oliver, naprawdę przepraszam... -
podniosłam na niego wzrok i wpatrzyłam się w jego twarz. Dość
ciemne włosy kontrastowały z bladą twarzą. Z jego brązowych
oczu jak zwykle nie dało się nic wyczytać. - Ja po prostu... po
prostu chciałam zobaczyć co czujesz. - mruknęłam niepewnie.
Chłopak spojrzał na mnie przelotnie i
parsknął sztucznym śmiechem.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że
jesteś naiwna? - spytał.
Zaryzykowałabym stwierdzeniem, że
jego głos był przepełniony bólem, z którym nigdy wcześniej nie
miałam do czynienia. Przekrzywiłam głowę na bok chcąc wyczytać
z jego twarzy jakąkolwiek emocję.
Nagle do pokoju wpadła Hope śmiejąc
się perliście.
-No, wróciliśmy. - mruknęła z
rumieńcem na twarzy.
Oliver podniósł się z kanapy, zabrał
swój notes i skierował się w stronę Matta
-Mam nowy kawałek. - powiedział.
- Chciałbym, żebyś go przejrzał, wiesz tak wstępnie.
Mój brat kiwnął głową i wyszedł z
salonu razem z Oliverem. Tego drugiego odprowadziłam wzrokiem.
Zaintrygował mnie tym co powiedział, a szczególnie w jaki sposób
to powiedział.
-Co się na niego tak patrzysz? -
spytała Hope uśmiechając się dwuznacznie.
-Ja? Tak tylko. - mruknęłam
szybko odrywając wzrok od drzwi, gdzie przed chwilą zniknęła
jego sylwetka.
Dziewczyna spojrzała na mnie badawczo,
jakby starając się dowiedzieć o czym myślę. Odwróciłam od niej
wzrok i wypiłam trochę herbaty. Granatowy kubek przyjemnie ogrzewał
moje dłonie.
-Jak w szkole? - spytała
najwyraźniej odpuszczając sobie temat Olivera co nie ukrywam, było
mi na rękę.
-W porządku. - mruknęłam -
zawaliłam ostatnie przesłuchanie, ale jest już ok – dodałam
uśmiechając się do Hope.
Dziewczyna odpowiedziała mi tym samym
i pilotem włączyła telewizor. Przeskoczyła po kilku kanałach
zatrzymując się na jakimś kulinarnym programie.
-O boże zjadłabym babeczkę. -
powiedziała przykrywając twarz poduszką.
Zaśmiałam się tylko. Byłam zmuszona
wysłuchiwać jej błagań i próśb o coś słodkiego prawie przez
godzinę. Wytchnęłam ulga, gdy do salonu wszedł Matt a za nim
Oliver.
-Matt kochanie, zrób mi babeczki.
- krzyknęła od razu dziewczyna.
Spojrzał na nią jak na wariatkę po
czym usiadł obok nas na kanapie. Siedzieliśmy tak do osiemnastej
gadając o głupotach. Oczywiście nie obeszło się bez
uszczypliwych uwag ze strony Olivera, ale starałam się je wszystkie
ignorować.
-Chyba będę się już zbierać.
- mruknęłam podnosząc się z kanapy. - rodzice pewnie będą
wściekli.
-Ja też już będę szedł. -
powiedział Oliver idąc w moje ślady. - muszę jeszcze poprawić
tu i ówdzie – dodał wskazując na notatnik.
-Mógłbyś ją odprowadzić?
Wolałbym, żeby nie wracała sama - spytał Matt najwyraźniej
mając mnie na myśli.
-Nie trzeba. - powiedziałam szybko
kręcąc przecząco głową.
-Jakby nie patrzeć to i tak mijam
twój dom. - mruknął Oli patrząc na mnie. - jesteśmy na siebie
skazani. Chociaż nie. Zawsze mogę przejść na drugą stronę
ulicy. - powiedział uśmiechając się wrednie.
Zignorowałam to i pożegnałam się z
bratem i przyjaciółką, po czym wyszłam z mieszkania. Przeszłam
przez zielony trawnik i stanęłam na chodniku czekając na chłopaka.
Nawet na mnie nie patrząc wyminął mnie i ruszył szybkim krokiem w
stronę domu.
-No poczekaj, musisz tak pędzić?
- spytałam wkurzona podbiegając na niego-Musisz się tak włóczyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie
-Jesteś najgorszym dupkiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. - mruknęłam pod nosem próbując mu dotrzymać kroku.
-Nie zawstydzaj mnie. Nigdy nie
wiem jak reagować na komplementy. - rzucił mi przelotne spojrzenie
i uśmiechnął się delikatnie.
Musiałam to odwzajemnić, byłam w
niemałym szoku. Ten osobnik obdarzył mnie szczerym uśmiechem!
Jestem pod wrażeniem.
Opuściłam wzrok i stawiałam kolejne
kroki wpatrzona w moje stopy. Całkowicie zignorowałam odgłosy
dobiegające z ulicy, na moment zamknęłam się w „swoim świecie”.
Przymknęłam delikatnie oczy i zanuciłam pod nosem jakąś cichą
melodię.
-Uważaj!- krzyknął Oli łapiąc
mnie za rękę i przyciągając w swoją stronę.
Zrobił to tak gwałtownie, że opadłam
w jego ramiona uderzając w twardą klatkę piersiową. Do moich
nozdrzy natychmiast doszedł zapach męskich perfum. Ta woń
przywodziła mi na myśl zapach drzew z nutą cytrusową. Otrząsnęłam
się i oparłam dłonie na jego klatce piersiowej odsuwając się
nieznacznie. Dłonie Olivera spoczywające na moich biodrach
skutecznie ograniczały moje ruchy.. i rozpraszały.
-Co ty wyprawiasz? - spytałam
chcąc aby głos nie zdradził mojego zakłopotania.
-O mało co nie przejechał cie
rower. - odparł uśmiechając się łobuzersko.
Chłopak opuścił swoje ręce, a ja
jak poparzona odskoczyłam od jego ciała. Szybko opuściłam twarz i
poprawiłam sukienkę – nie chciałam, żeby Oli dostrzegł
rumieńce wpełzające na moje policzki.
Przepraszam, ale potrzebowałam przerwy. Wracam z czymś tak nijakim, ale już trudno.